
Circuit Paul Ricard zazwyczaj fundował nam nudne niedziele, od kiedy Grand Prix Francji wróciło do kalendarza Formuły 1 w 2018 roku. Dlatego, mimo trwającej walki o mistrzostwo pomiędzy Charles’em Leclerkiem a Maxem Verstappenem, każdy spodziewał się raczej spokojnego wyścigu w Le Castellet. Nie mogliśmy być jednak bardziej w błędzie, o czym przekonaliśmy się w trakcie weekendu.
Tło sezonu 2022
Sezon 2022 rozpoczął się świetnie dla Charles’a Leclerca. W trzech pierwszych wyścigach Monakijczyk znalazł się na najwyższym stopniu podium dwukrotnie, a przegrał tylko raz z urzędującym mistrzem świata Maxem Verstappenem. Jednak potem było już tylko gorzej.
Problemy zaczęły się już podczas GP Emilii-Romanii, podczas którego Ferrari po raz pierwszy w tym sezonie powinęła się noga. Złe ustawienia, brak poprawek oraz zmienne warunki sprawiły, że Leclerc ukończył ten wyścig na P6. Podczas następnych weekendów wyzwaniem dla kierowcy stajni z Maranello, oprócz pokonania Holendra, były duże problemy z niezawodnością bolidu oraz złe decyzje strategiczne zespołu, które wielokrotnie zniszczyły jego wyścig.

Nadzieje przed przyjazdem do Le Castellet
Przed 12. rundą mistrzostw strata Monakijczyka do Verstappena wynosiła 38 punktów. Na pierwszy rzut oka nie była to duża przewaga, ale wystarczył jeden błąd, aby zwiększyła się ona diametralnie. Czas również nie był sprzymierzeńcem Leclerca z uwagi na to, że połowa sezonu była już za nami. Presja ciążąca na kierowcy Ferrari była ogromna, co było widoczne po jego reakcjach na torze.
Pierwsze okrążenia pełne walki
Kwalifikacje do wyścigu o GP Francji 2022 zwyciężył Charles Leclerc z przewagą 0.3 sekundy nad drugim Maxem Verstappenem. Było to jego siódme pole position w tym sezonie. Teoretycznie start z pierwszego pola dawał początkową przewagę Monakijczykowi, ale mając obok siebie oba bolidy Red Bull Racing, nic nie było pewne.
Jednak kierowcy Ferrari udało się utrzymać pozycję ze startu. Następnie toczył długą walkę z mistrzem świata kierowców z sezonu 2021 przez ponad dziesięć okrążeń. Bezpośrednią rywalizację pomiędzy kierowcami przerwali stratedzy zespołu z Maranello poprzez zmianę planu wyścigowego.
Po tej decyzji Leclerc zaczął odjeżdżać Verstappenowi. Zespół z Milton Keynes zareagował błyskawicznie, ściągając swojego kierowcę po nowe opony. Ferrari postanowiło pozostawić Monakijczyka na torze.
Krzyk rozpaczy i koniec marzeń
Decyzja o pozostawieniu kierowcy na torze była błędem. Zaledwie dwa okrążenia później w jednym z szybkich zakrętów w trzecim sektorze Charles Leclerc wypadł z toru i wpadł w barierę z opon, rozbijając bolid. Monakijczyk próbował z niej wyjechać, ale próba ta zakończyła się niepowodzeniem z uwagi na uszkodzenia, po których pedał gazu był niezdatny do użytku.
Po desperackiej próbie powrotu do rywalizacji widzowie usłyszeli rozpaczliwe „NIEEEEEEEEEEEEEEEE” z radia Leclerca. Wraz ze zgaszonym bolidem zgasły marzenia kierowcy, zespołu oraz fanów o pierwszym tytule od 2007 roku dla stajni z Maranello.

Prezent dla Verstappena
Sześćdziesiąty drugi wyścig o Grand Prix Francji wygrał Max Verstappen, który po wypadku kierowcy Ferrari nie miał już żadnego rywala, mogącego przeszkodzić mu w stanięciu na najwyższym stopniu podium. Razem z nim świętowali za to obaj kierowcy Mercedesa, a dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie zgarnął Carlos Sainz, który po starcie z ostatniego rzędu zajął piąte miejsce.
Oprócz Monakijczyka rywalizacji nie ukończyli Yūki Tsunoda, Kevin Magnussen, Nicholas Latifi oraz Zhou Guanyu.
Top 10:
- Max Verstappen (Red Bull Racing) – 25 pkt
- Lewis Hamilton (Mercedes) – 18 pkt
- George Russell (Mercedes) – 15 pkt
- Sergio Pérez (Red Bull Racing) – 12 pkt
- Carlos Sainz (Ferrari) – 11 pkt
- Fernando Alonso (Alpine) – 8 pkt
- Lando Norris (McLaren) – 6 pkt
- Esteban Ocon (Alpine) – 4 pkt
- Daniel Ricciardo (McLaren) – 2 pkt
- Lance Stroll (Aston Martin) – 1 pkt
Przyznanie się do błędu i pogodzenie z porażką
Podczas wywiadów Charles Leclerc wziął całą odpowiedzialność za wypadek. Do dzisiaj fani bronią kierowcy, starając się przerzucić winę na zespół i poprawki, które sprawiły, że bolid stał się nieprzewidywalny. Jednak oficjalna wersja zdarzeń jest taka, że to Leclerc rozbił bolid i przyznał się do błędu.
Strata po weekendzie we Francji wynosiła już 63 punkty. Do końca sezonu zostało jeszcze kilka wyścigów, więc matematyczne szanse na mistrzostwo Monakijczyka wciąż były duże.
Finalnie jednak okazało się, że był to gwóźdź do trumny w walce o mistrzostwo w sezonie 2022. Następne wyścigi zostały zdominowane przez Maxa Verstappena, który w Japonii przypieczętował swój drugi tytuł mistrzowski. Leclerc natomiast rzutem na taśmę zdobył wicemistrzostwo w Abu Zabi, uzyskując o 3 punkty więcej niż Sergio Pérez.

Podsumowanie
Grand Prix Francji 2022 pokazało Monakijczykowi, że nie jest jeszcze gotowy na wygranie mistrzostwa, mimo spędzenia w Formule 1 już kilku lat i jazdy w jednym z najlepszych zespołów w historii królowej motorsportu. O tym, czy wyciągnął wnioski z tej lekcji, przekonamy się dopiero przy następnej walce o koronę, podczas której Leclerc będzie miał szansę się wykazać.
W walce o mistrzostwo zawsze będzie zarówno wygrany, jak i przegrany, jednak zazwyczaj nie kończy się ona rozbiciem bolidu w kluczowym momencie , jak w przypadku kierowcy Ferrari. Wyścig na Paul Ricard jest przykładem dla innych, że dobry bolid i umiejętności nie wystarczą, aby zdobyć mistrzostwo.
Potrzebna jest też mocna psychika, o czym na własnej skórze przekonał się kierowca z Monako.
Autor: Bartek Babiel
Korekta: Nicola Chwist
Obrazek wyróżniający: x.com/JoelsonCunha17