
GP Malezji 2009, rozegrane 5 kwietnia na torze Sepang International Circuit, przeszło do historii jako jeden z najbardziej chaotycznych i nietypowych wyścigów sezonu. Druga runda Mistrzostw Świata Formuły 1 2009 była nie tylko areną dramatycznych wydarzeń, lecz także ukazaniem tego, jak ogromny wpływ na losy wyścigu może mieć tropikalna pogoda i kontrowersyjne decyzje organizatorów.
Z perspektywy kibiców i ekspertów weekend w Sepang pokazał, jak krucha bywa granica między widowiskiem sportowym a komercyjnym spektaklem na potrzeby telewizji. Deszcz, który zwykle bywa w Formule 1 tylko urozmaiceniem rywalizacji, tym razem zadecydował o jej zakończeniu w najbardziej stanowczy sposób.
Tło sezonu
Sezon 2009 rozpoczął się ogromną rewolucją techniczną, która miała zmienić układ sił w stawce Formuły 1. Nowe regulacje wprowadzone przez FIA miały na celu uproszczenie aerodynamiki, ograniczenie kosztów i zwiększenie atrakcyjności widowiska. Kluczowe zmiany to:
- system KERS (odzyskiwanie energii kinetycznej), umożliwiający krótkotrwałe zwiększenie mocy silnika na okrążeniu,
- powrót do opon typu slick – bez bieżnika, co dawało lepszą przyczepność na suchym torze,
- zmiany w aerodynamice – węższe tylne skrzydło i szersze przednie skrzydło dla poprawy balansu bolidu,
- podwójne dyfuzory, zastosowane przez Brawn GP, Toyotę i Williamsa – kontrowersyjna konstrukcja, oprotestowywana w tamtym czasie przez inne zespoły, dająca przewagę aerodynamiczną.
Sytuacja przed GP Malezji
Najwięcej emocji wzbudzał zespół Brawn GP, który powstał na bazie wycofanej z F1 Hondy. Ross Brawn uratował ekipę w ostatniej chwili, wykupując ją dosłownie tuż przed startem sezonu. Nikt się nie spodziewał, że bolid BGP001 – zaprojektowany jeszcze pod skrzydłami japońskiego producenta – okaże się rewolucją w stawce, głównie dzięki zastosowaniu wspomnianego wcześniej podwójnego dyfuzora.
Już podczas inauguracji w Australii Brawn GP zszokował wszystkich, zdobywając dublet (Button P1, Barrichello P2). Reszta stawki, która rozdawała karty w sezonie 2008 – m.in. Ferrari, McLaren czy Renault – została daleko w tyle. Protesty wobec rzekomo „nielegalnych” dyfuzorów zostały jednak odrzucone przez FIA, choć sprawa miała trafić do Międzynarodowego Trybunału Apelacyjnego.
Grand Prix Malezji było drugim sprawdzianem dla Brawn GP – i wszystko wskazywało na to, że zespół z Brackley, Toyota i Williams znów będą w czołówce.
Kwalifikacje
Kwalifikacje odbyły się w zupełnie suchych warunkach, bez ryzyka deszczu. Zespół Brawn GP potwierdził swoją moc – Jenson Button zdobył pole position, a jego największym rywalem w sesji był Jarno Trulli (Toyota), który wywalczył drugie miejsce. Trzeci czas należał do drugiego kierowcy japońskiej marki, Timo Glocka. Sebastian Vettel (Red Bull) mimo świetnego rezultatu został przesunięty o 10 miejsc na starcie za kolizję z Robertem Kubicą w poprzednim wyścigu w Australii. To dało szansę innym zespołom na dobry wynik.
W cieniu tych wydarzeń pozostawały zespoły Ferrari i McLarena – potęgi Formuły 1 po raz kolejny nie imponowały tempem i znalazły się pod koniec TOP 10 oraz poza czołową dziesiątką, co budziło poważne obawy o ich formę w tym sezonie.
Dlaczego FIA przesunęła start?
Jednym z kluczowych czynników późniejszego chaosu była kontrowersyjna decyzja FIA o wyznaczeniu godziny startu na 17:00 czasu lokalnego, czyli znacznie później niż zwykle. Wcześniejsze wyścigi w Malezji rozgrywano około godziny 15:00 czasu lokalnego, ale w 2009 roku uległo to zmianie pod wpływem europejskich nadawców telewizyjnych.
Celem było zwiększenie oglądalności w Europie – start o 11:00 czasu środkowoeuropejskiego miał przyciągnąć większą widownię w niedzielne przedpołudnie. To samo zrobili tydzień wcześniej podczas inauguracji sezonu w Melbourne, tam obyło się to bez większych konsekwencji, chociaż kierowcy skarżyli się na oślepiające zachodzące słońce.
Problem polegał na tym, że w Malezji późne popołudnie (szczególnie w okolicach marca i kwietnia) to pora regularnych, tropikalnych ulew. Kierowcy, zespoły i lokalni meteorolodzy ostrzegali FIA przed takim ryzykiem. Władze Formuły 1 zignorowały jednak te głosy – względy komercyjne i telewizyjne okazały się ważniejsze od zdrowego rozsądku i bezpieczeństwa zawodników.
Początek GP Malezji 2009
Start wyścigu przebiegł bez większych incydentów, choć Jenson Button przegrał walkę o prowadzenie – lepiej wystartowali Nico Rosberg (Williams) i Jarno Trulli (Toyota). Rosberg objął prowadzenie już w pierwszym zakręcie, a Button spadł na czwarte miejsce. Nasz rodak Robert Kubica praktycznie został na polu startowym przez problemy z silnikiem, które zgłaszał już na okrążeniu rozgrzewkowym. Ostatecznie zwycięzca GP Kanady z roku 2008 na drugim okrążeniu wycofał się z rywalizacji.

Ciemne chmury dawały o sobie znać na Sepang
Początek wyścigu odbywał się w suchych warunkach, ale nad tor nadciągały coraz ciemniejsze burzowe chmury. Fatalną strategią popisało się Ferrari, które wypuściło swoim kierowców na oponach na ulewę, choć na torze było jeszcze sucho. Liczyli na otwarcie się nieba, ale zdążyli do tego czasu zniszczyć opony. Z każdym okrążeniem pogoda pogarszała się, wielu kierowców, w tym Fernando Alonso, traciło kontrolę nad bolidem, aż wreszcie – po kilkunastu okrążeniach – nad torem Sepang zaczęło padać.
Większość kierowców zaczęła zmieniać opony na pełne deszczówki, jednak nad torem nie pojawiła się aż taka duża ulewa. Bardzo dużo zyskali na tym Timo Glock oraz Nick Heidfeld, którzy przez jazdę na oponach przejściowych bardzo mocno zbliżyli się do czołówki. Po chwili jednak bolidy zaczęły ślizgać się po całym torze, co zmusiło zawodników do zmiany na opony przeznaczone do jazdy podczas ulewy.
Woda stała w tarkach oraz na całym torze, a widoczność spadła niemal do zera. Giancarlo Fisichella w Force Indii rozbił się, natomiast Vettel obrócił się w zakręcie numer dziewięć i zakończył jazdę. Na 32. okrążeniu, w momencie gdy Button odzyskał prowadzenie po kolejnej turze zjazdów, a bolidy na torze dosłownie zaczęły pływać, dyrekcja wyścigu wywiesiła czerwoną flagę. Wyścig przerwano.

Przez ponad godzinę kierowcy czekali w samochodach lub pod parasolami w alei serwisowej, Pat Symonds (pracujący wtedy w Renault) wspominał, że w bolidzie Alonso i Nelsona Piqueta jr. zaczęły zalewać się baterie systemu KERS. Ulewa nie ustępowała, tor był kompletnie zalany, a dodatkowo zapadał zmrok – tor Sepang nie był wyposażony w odpowiednie oświetlenie do jazdy późnym wieczorem, w przeciwieństwie do toru np. w Singapurze. Ostatecznie dyrekcja podjęła jedyną słuszną decyzję: wyścig nie zostanie wznowiony.
Wyniki wyścigu
Zwycięzcą ogłoszono Jensona Buttona, który prowadził w momencie przerwania. Drugie miejsce zajął Nick Heidfeld (BMW Sauber) – skorzystał na wcześniejszym pit stopie i idealnym wyczuciu momentu zmiany opon, mimo tego, że dwa okrążenia przed końcem się obrócił. Trzecie miejsce zajął Timo Glock (Toyota).
Z powodu przejechania mniej niż 75% dystansu, zgodnie z regulaminem FIA, przyznano tylko połowę punktów – był to pierwszy taki przypadek od Grand Prix Australii 1991.
Top 8 wyścigu (połowa punktów):
- Jenson Button (Brawn GP) – 5 pkt
- Nick Heidfeld (BMW Sauber) – 4 pkt
- Timo Glock (Toyota) – 3 pkt
- Jarno Trulli (Toyota) – 2,5 pkt
- Rubens Barrichello (Brawn GP) – 2 pkt
- Mark Webber (Red Bull) – 1,5 pkt
- Lewis Hamilton (McLaren) – 1 pkt
- Nico Rosberg (Williams) – 0,5 pkt
Wpływ na walkę o mistrzostwo
Dla Jensona Buttona i Brawn GP zwycięstwo (nawet za połowę punktów) było kluczowe – umocniło ich prowadzenie w mistrzostwach i potwierdziło, że bolid BGP001 jest najsilniejszym samochodem w sezonie. Po dwóch zwycięstwach z rzędu i niezbyt dobrych wynikach ich największego rywala, czyli Red Bulla, dały im jeszcze większy komfort. Dla takich zespołów jak BMW Sauber ulewne GP Malezji to była jedna z niewielu szans na podium, czyli wynik, który – ze względu na słabą konstrukcję F1.09 – mógłby być trudny do powtórzenia.

Podsumowanie
GP Malezji 2009 przypomniało też o ryzykach związanych z organizacją wyścigów w klimatach monsunowych bez możliwości jazdy w nocy. Sepang nie miał sztucznego oświetlenia, przez co wydłużenie przerwy z powodu deszczu uniemożliwiało wznowienie wyścigu po zmroku. To Grand Prix na długo zapisało się w pamięci jako przykład tego, jak bardzo ulewny deszcz, jak i nieodpowiedzialne decyzje mogą storpedować zawody Formuły 1.
Na FIA spadła fala krytyki – eksperci, zespoły i kibice uznali, że sportowe zasady zostały podporządkowane komercji i interesom nadawców telewizyjnych. W kolejnych sezonach federacja ostrożniej planowała godziny startów w krajach o nieprzewidywalnej pogodzie, choć konflikt sport – biznes w F1 nie zniknął.
Korekta: Nicola Chwist
Źródło obrazka poglądowego: x.com/F1inthe2010s1