Program Lamborghini od samego początku nie napawał optymizmem. Im dalej w las, tym bardziej można było odczuć nieunikniony koniec. Najjaśniejsze momenty przyszły dopiero w momencie, kiedy los Lamborghini SC63 został już przesądzony.

Akt I – złe złego początki

Automobili Lamborghini Squadra Corse to niewielka instytucja. Pod względem zasobów jest to maluszek w porównaniu do gigantów jak BMW czy Ferrari. To oznaczało konieczność znalezienia partnera, który byłby głównym inicjatorem programu LMDh z perspektywy finansowej oraz operacyjnej. Z nieba spadł duet właścicieli Iron Lynx – Deborah Mayer i Claudio Schiavoni – którzy wykupili zespół Prema Racing. Samo Iron Lynx poszukiwało producenta do stworzenia programu Hypercar, więc dla obu stron wydawało się to dobrym połączeniem. Jednak uzależnienie projektu od zewnętrznych pieniędzy stanowiło zagrożenie dla stabilności i rozwoju trzyletniego programu bolońskiej marki.

Lamborghini rozważało użycie chassis Audi, zbudowanego przez Multimatica, które wycofało się z programu LMDh w sierpniu 2022 roku. Samochód był praktycznie gotowy do jazdy. Jednak do transakcji między dwoma markami VW Group nie doszło ze względu na cenę wywoławczą. Co za tym idzie, Lamborghini musiało szukać nowego producenta chassis. Oreca i Dallara nie wyraziły chęci współpracy. Został Ligier, dla którego był to pierwszy program LMDh. Zdecydowano się wówczas na silnik V8 twin-turbo o pojemności 3.8 litra we współpracy z Autotechnica Motori.

Pierwotne plany obejmowały dwa auta w World Endurance Championship i jedno w IMSA Sportscar Championship. Jednak ostatecznie program zredukowano do jednego auta w WEC i jednego w IMSA.

Ogłoszone Lamborghini SC63. Źródło: x.com/LamborghiniSC

SC63 zostało przedstawione światu podczas Goodwood Festival of Speed. W sierpniu rozpoczął się program testowy, który musiał zostać wstrzymany po poważnym wypadku Mirko Bortolottiego na torze Paul Ricard. Lamborghini nie było przygotowane na produkcję części zapasowych. Wyprodukowało zaledwie jedno chassis na program testowy, a moce przerobowe nie pozwalały na prędką produkcję nowego auta. Przed debiutem w Katarze SC63 miało zaledwie 10 000 kilometrów na liczniku.

Ostateczna wersja prototypu miała 30 kilogramów nadwagi oraz słabe tylne zawieszenie. Nadwaga wynikała z silnika ważącego więcej niż minimalna wartość 180 kilogramów. Konstrukcja tylnego zawieszenia sprawiała notoryczne problemy na wyboistych torach.

Niekontrowersyjną tezą powinien być fakt, że najbardziej pozytywną stroną tego programu był skład. Mirko Bortolotti i Andrea Caldarelli to topowi kierowcy GT3 i absolutna topka w hierarchii Lamborghini. Należał do niego także wiecznie niedoceniony w barwach Porsche Matteo Cairoli, szukający swojej szansy w Hypercarach, oraz Daniił Kvyat, który w 2023 roku przejechał sezon WEC w klasie LMP2 z Premą i już sugerował, że coś jest na rzeczy.

Pozostała dwójka kierowców była mniej oczywista, ale równie ciekawa. Romain Grosjean po wieloletniej przygodzie w F1 próbuje obecnie ustabilizować swoją karierę w USA. W przypadku Edoardo Mortary magnesem, który przyciągnął go do tego programu, była jego przeszłość z Premą. W 2006 roku jeździł dla włoskiego zespołu w Formule Renault 2.0. Szwajcar po ośmiu sezonach w DTM skupił się na karierze w Formule E, w której jeździ po dziś dzień.

Mirko Bortolotti, Daniił Kvyat oraz Edoardo Mortara zostali oddelegowani do programu WEC, a Romain Grosjean, Matteo Cairoli i Andrea Caldarelli partycypowali w pięciowyścigowym Endurance Cupie w ramach IMSA Sportscar Championship.

Akt II – rok nauki

Debiut Lamborghini SC63 podczas wyścigu Qatar 1812 km w porównaniu z pozostałymi nowymi konstrukcjami – Alpine A424 i BMW M Hybrid V8 (Isottę Fraschini pomijam) – pokazał, jak bardzo opóźniona jest bolońska marka w porównaniu do konkurencji. Ostatecznie SC63 ukończyło wyścig na 13. miejscu, z pięcioma okrążeniami straty.

Dwa tygodnie później nadszedł debiut za oceanem na bardzo wymagającym (szczególnie biorąc pod uwagę słabe zawieszenie Lamborghini SC63) Sebringu. Mimo braku tempa samochód ponownie wykazał się bardzo solidną niezawodnością, dzięki której wyścig ukończono na siódmym miejscu i bez straty okrążenia. Pierwszy nieukończony wyścig przypadł na 6 Hours of Spa, gdzie po zaledwie 59 okrążeniach awarii uległo prawe tylne zawieszenie.

Na 24 Hours of Le Mans Lamborghini wystawiło dwa auta, gdyż dołączyła załoga z IMSA. Lamborghini przejechało czysty, bezproblemowy wyścig i zakończyło zmagania na Circuit de la Sarthe na 10. oraz 13. miejscu, a także zdobyło pierwsze (i jak się okaże jedyne) punkty w klasyfikacji kierowców. Zawodnicy nie powalali tempem, lecz byli w stanie walczyć jak równy z równym z nowymi Peugeotami 9X8.

Lamborghini SC63 #63 podczas 2024 24 Hours of Le Mans. Źródło: Julien Delfosse / DPPI

W drugiej części sezonu WEC postępów nie było widać, a na domiar złego niezawodność zaczęła szwankować. Anonimowe występy były na São Paulo oraz na COTA, a w Fuji awarii uległa skrzynia biegów. W IMSA Sportscar Championship kolejny problem napotkano podczas 6 Hours of The Glen – tym razem awarii uległ układ chłodniczy.

Pierwsze oznaki realnego potencjału Lamborghini można było zobaczyć podczas wyścigu Battle on the Bricks na Indianapolis, gdzie w deszczowych warunkach Romain Grosjean był liderem wyścigu przez 10 okrążeń. Niestety Andrea Caldarelli w trakcie dublowania został uderzony w lewe tylne koło przez Forda z klasy GTD, co poskutkowało uszkodzeniem zawieszenia i końcem wyścigu.

Na Petit Le Mans Lamborghini SC63 ponownie zaprezentowało swój potencjał, lecz tym razem w postaci najszybszego okrążenia w całym wyścigu! Problematyczna niezawodność ponownie dała o sobie znać, lecz promykiem nadziei było to, że prototyp marki z Bolonii pokazał, na co go stać na suchym torze. Wystarczyło wprowadzić nowe zawieszenie, odchudzić samochód i można było zacząć myśleć realistycznie o podiach w IMSA i walce o punkty w WEC.

Akt III – zimowy kryzys i honorowe pożegnanie

22 listopada 2024 roku Lamborghini ogłosiło odejście z WEC ze względu na wprowadzenie zasady obligatoryjności dwóch aut fabrycznych w klasie Hypercar. Lamborghini nie miało zasobów na tak duży program, mimo że ogłoszone plany na 2024 uwzględniały potencjalne dodanie drugiego Lamborghini SC63 na 2025 rok. Potraktowano 2025 rok jak rok rozwojowy, ograniczając program do Endurance Cupa w IMSA Sportscar Championship.

Jednak to był tylko wierzchołek góry lodowej problemów, które wytworzyły się pod koniec 2024 roku. Iron Lynx zrezygnowało z dalszej współpracy z Lamborghini. Relacja między zespołem a producentem została bardzo mocno nadwyrężona przez brak komunikacji ze strony producenta odnośnie do przyszłości programu w WEC (zarówno w Hypercarach, jak i LMGT3, gdyż IL prowadziło oba). Ostatecznie Iron Lynx zmieniło Lamborghini na Mercedesa, pozostawiając włoską markę na lodzie.

Riley Motorsports zostało zespołem operującym program Lamborghini za oceanem. Jednak kwestie finansowe spoczęły w pełni na Automobili Lamborghini Squadra Corse. Skutkiem tego było opóźnienie oczekiwanego nowego zawieszenia.

Lamborghini SC63 wraz z Huracánami GT3. Źródło: x.com/LamborghiniSC

Debiut na 24 Hours of Daytona okazał się katastrofą. Silnik zaczął się przegrzewać na samym początku wyścigu i po zaledwie 34 okrążeniach Lamborghini SC63 pożegnało się z rywalizacją. Patrząc na to, że to miał być jeden długi rok testowy, to stracone 23 godziny jazdy w wyścigowych warunkach to kolejny, ogromny krok w tył. 12 Hours of Sebring wyglądało już lepiej, ale kolejny problem z autem w dziewiątej godzinie ścigania zaprzepaścił jakiekolwiek nadzieje. Tym razem padło na awarię układu wydechowego.

Myśleliście, że Lamborghini ma mało problemów? No to 2 czerwca pojawiła się informacja o Premie, która wniosła pozew sądowy przeciwko Lamborghini. O co poszło? O własny software do kierownicy, który Lamborghini miało skopiować dla własnego użytku bez wiedzy i zgody Premy. Formalnie wniosek dotyczy kradzieży intelektualnej oraz naruszenia tajemnicy handlowej.

Tego samego miesiąca odbyło się 6 Hours of The Glen, czyli pierwszy promyk nadziei na poprawę beznadziejnego 2025 roku. Romain Grosjean prowadził wyścig w mieszanych warunkach przez 23 okrążenia. Nie pierwszy raz, kiedy widzieliśmy SC63 jeżdżące bardzo szybko w mokrych lub mieszanych warunkach. Ostatecznie dwuosobowa załoga byłych kierowców Formuły 1 (Grosjean jechał wraz z Daniiłem Kvyatem) ukończyła wyścig na siódmym miejscu, powtarzając najlepszy wynik tego prototypu z Sebringu 2024.

4 sierpnia ogłoszono zawieszenie programu Lamborghini SC63 na rok 2026, aby skupić się na przygotowaniu nowego Lamborghini Temerario GT3, które w 2026 roku ma zastąpić Huracána. Zostawiono sobie furtkę na powrót w 2027, jeśli znalazłby się odpowiedni partner do współpracy – czyli taki, który wyłoży „plecak pełen cashu wypełniony aż po brzegi”. Ostatecznie jest to koniec tego programu, bo nie widać na horyzoncie nikogo, kto chciałby podjąć się tego wyzwania.

Oto jest dzień, który w końcu dał nam nowe zawieszenie w Lamborghini SC63. Pierwszy „EVO Joker” (ulepszenie podzespołu wpływające na osiągi) zadebiutował na Indianapolis. Jak można się było spodziewać, Lamborghini SC63 stało się konkurencyjnym samochodem!

Na Indianapolis Lamborghini było w drodze po bardzo dobry wynik. W najlepszym momencie zespół był na piątym miejscu, jednak pod koniec wyścigu kontakt z szalejącym (w negatywnym tego słowa znaczeniu) Felipe Nasrem, który miał kółko straty, zahamował dalszy progres. W ostatniej godzinie rywalizacji zespół zdecydował się na wczesny zjazd, licząc na kolejną neutralizację. Wiedzieli, że bez niej nikt nie dojedzie do mety poza Cadillaciem #40 i Astonem Martinem #23. Na ich nieszczęście neutralizacja miała miejsce i pozbawiła nadziei na dobry wynik. Zmagania zakończyli na 10. miejscu.

Wyścig pożegnalny na Road Atlanta był bardzo pozytywnym zaprezentowaniem tego prototypu. Przez większość wyścigu niewidoczne Lamborghini SC63 grało tzw. „long game” i skupiało się na oszczędzaniu paliwa, aby mieć jak największe szanse w końcówce. Ta szansa się pojawiła, lecz znowu Lamborghini potrzebowało szczęścia.

Tym razem – przeciwnie do Indy – chcieli, aby miała miejsce neutralizacja, bo to oni mieli najwięcej paliwa i jako jedyni mieli szansę w takiej sytuacji dojechać do mety bez dodatkowej dolewki w ostatnich minutach wyścigu. Znowu los nie stanął po ich stronie i Romain Grosjean zjechał do boksu na pięć minut przed końcem zmagań. W ostatecznym rozrachunku Lamborghini SC63 osiągnęło najlepszy wynik w swojej krótkiej historii, kończąc wyścig na czwartym miejscu.

Brutalna prawda jest taka, że program Lamborghini SC63 spalił na panewce po wypadku Mirko Bortolottiego, czyli zanim jeszcze zadebiutował w warunkach wyścigowych. Mimo przebłysków, konsekwencje tego zdarzenia ciągnęły się za Lamborghini przez cały 2024 rok, a konflikt z Iron Lynx tylko dopełnił dzieła rok później. Ogłoszenie „roku rozwojowego” brzmiało jak przedłużanie nieuniknionego, tak samo jak obecnie brzmi zawieszenie programu LMDh.

Korekta: Nicola Chwist

Źródło grafiki poglądowej: Charly Lopez / DPPI

Authors

  • Maciek Janeczek

    Specjalizuję się w wyścigach długodystansowych, GT oraz Formule E. Fan Peugeota i McLarena. Oglądałem F1 przez 10 lat, lecz w 2022 roku się wypaliłem i znalazłem nową pasję, którą jest endurance.

  • Nicola Chwist

    Absolwentka sztuki pisania i studentka psychologii. Z zawodu Starsza Korektorka materiałów dydaktycznych na uczelni prywatnej. W wolnym czasie redaguje dla wydawnictw, a jedną z jej specjalizacji stała się Formuła 1. Współpracowała przy książkach, takich jak "Grand Prix" Willa Buxtona, "Mercedes. Za kulisami teamu F1" Matta Whymana, "Formuła 1. Ilustrowana historia królowej motorsportu" Maurice’a Hamiltona czy "Bez ściemy" Günthera Steinera. Wierna fanka F1 od 2007 roku.

PREVIOUS POST
You May Also Like