
Finałowa runda tegorocznych Driftingowych Mistrzostw Polski była niezwykle emocjonująca i trzymająca w napięciu. Do samego końca toczyła się walka o tytuły w obu klasach. Nie brakowało również sensacji.
Ciekawa przystawka, czyli emocje w klasie Semi-Pro
Najlepszy w kwalifikacjach w klasie Semi-Pro okazał się dobrze znany kibicom Bartosz Ostałowski. Oznaczało to, że w Top 16 zmierzy się z Sebastianem Kraszewskim, czyli popularnym Kicksterem. Chociaż w kwalifikacjach obu kierowców dzieliła różnica aż 18 punktów, to w bezpośrednim starciu trudno było wskazać lepszego z nich. Obaj popełniali poważne błędy, co poskutkowało pojawieniem się „One More Time”. W dogrywce lepszy niespodziewanie okazał się Kickster.
Jednak główne role w tej klasie odgrywali inni kierowcy. Do finału weszli Bartłomiej Owczarek oraz Patryk Detmer. To właśnie ten drugi okazał się lepszy – zarówno wygrał rundę, jak i przypieczętował tytuł mistrzowski DMP w swojej kategorii.
Mamy nowego „Króla” driftu w Polsce
Tłumy, które przybyły na Tor Poznań, szczególnie ostrzyły sobie zęby na danie główne, jakim była rywalizacja w klasie Pro. Tam nie brakowało wielu ciekawych rozstrzygnięć. Najistotniejsza była walka pomiędzy czołową trójką klasyfikacji generalnej. Szansę na tytuł mieli zarówno Mads Andreasen, jak i Łukasz Tasiemski oraz Jakub Król.
Jakub Król spotkał się z Łukaszem Tasiemskim już na etapie Top 16. Pojedynek ten wzbudzał ogromną ciekawość mediów, kibiców i samych uczestników zmagań, gdyż mógł zadecydować o mistrzowskich losach.
Sędziowie bardzo długo czekali z werdyktem, budując napięcie na torze. Presja po chwili opadła z Jakuba Króla, gdy to właśnie on został wybrany zwycięzcą tego pojedynku i mógł dać upust radości. Natomiast Łukasz Tasiemski oparł się o swojego Nissana i zakrył twarz dłońmi, wiedząc, że prawdopodobnie przegrał tytuł.
Ostatecznie Jakub Król trafił do play-offów, gdzie walczył o trzecie miejsce podczas rundy DMP w Poznaniu. Uległ tam Jakubowi Przygońskiemu. Smutek po przegranej walce o podium nie trwał jednak długo, gdyż po chwili Jakub otrzymał komunikat o tym, że to właśnie on został nowym mistrzem Polski.

Dwie dzikie karty w finale
Dawid Sposób otrzymał dziką kartę na start w ostatniej rundzie DMP. Wcześniej skupiał się na Drift Masters. W mistrzowskiej formie był już od kwalifikacji. Jego samotny przejazd został oceniony na 97 punktów, dzięki czemu w Top 32 trafił na Matyasa Druzsina, który przez defekt silnika nie wystartował w pojedynku.
Po „bye runie” Dawid Sposób natrafił na Karolinę Pilarczyk. Ta popełniła znaczny błąd, opuszczając tor w pierwszym przejeździe, co poskutkowało szybkim werdyktem na korzyść Dawida Sposoba. Kierowca Nissana S15 następnie pokonał Holovnie, a w Top 4 rozprawił się z Jakubem Przygońskim. W finale czekał na niego inny zawodnik z dziką kartą, czyli Łukasz Kaliszewski.
Spotter Piotra Więcka, Łukasz Kaliszewski, debiutował w oficjalnych zawodach driftingowych i nieoczekiwanie dotarł do ich finału. Po drodze wyeliminował świeżo upieczonego mistrza Polski, Jakuba Króla. Niezwykła historia Łukasza Kaliszewskiego, który w pożyczonej od Piotra Więcka Suprze dotarł do finału rundy, zakończyła się boleśnie porażką w ostatniej potyczce tego dnia.
Pojedynek oraz całą rundę Driftingowych Mistrzostw Polski wygrał Dawid Sposób, będący w formie, która czyniła go praktycznie nietykalnym.

Wielkie zainteresowanie, dobra organizacja, świetne rokowania
Patrząc na finał DMP, trzeba także zwrócić uwagę na ilość kibiców. Bez większego problemu wykupiono wszystkie miejsca na trybunie. Organizatorzy w odpowiedzi na takie zainteresowanie dołożyli kolejną o pojemności 100 miejsc. Tutaj również bilety rozeszły się niczym świeże bułeczki. Na wale także dopisywała niesamowita frekwencja, a przecież ceny wejściówek zaczynały się od około 90 zł.
To świetna informacja dla fanów motorsportu oraz driftu w Polsce, a także dla ludzi, którzy żyją tą dyscypliną. Na pewno pewien wpływ na frekwencję miał także niedawny finał Drift Masters, który rozbudził apetyty sympatyków tego sportu. Jednakże trzeba oddać, że finał DMP sam w sobie również był świetnie wypromowany w internecie oraz mediach, co przełożyło się na takie świetne wyniki.
Do cudownej frekwencji należy dorzucić także bardzo dobrą organizację eventu. Car show, drift taxi ze Stigiem, możliwość przelotu helikopterem oraz wiele ciekawych stoisk nie pozwalały się nudzić w przerwach pomiędzy przejazdami. Do tego padok otwarty dla kibiców również był świetną zagrywką. Pozwolił wielu osobom poznać głównych bohaterów tego wydarzenia, a kierowcom dodatkowo wypromować swoją markę osobistą.
Oby tak dalej i oby kolejny sezon Driftingowych Mistrzostw Polski podtrzymał ten poziom. Nie mamy też nic przeciwko jego podniesieniu, choć będzie to trudna sztuka przy tak wysoko powieszonej poprzeczce.
Korekta: Nicola Chwist
Źródło zdjęcia poglądowego: Artur Różański