
To się wydarzyło. Można powiedzieć, że „dokonało się”. Marc Márquez po 2184 dniach od ostatniego tytułu znowu staje na szczycie. Jednak to nie wszystko, co działo się w trakcie tego weekendu. Zapraszam na podsumowanie Grand Prix Japonii 2025.
Pełen zaskoczeń piątek przed Grand Prix Japonii
Miniony weekend wyścigowy w MotoGP był pełen sensacji, które rozpoczęły się już w piątek, w trakcie treningu kwalifikacyjnego. Zawodnicy fabrycznej ekipy Aprilii byli dość mocno przyciągani przez żwir. W trakcie porannego FP1 Marco Bezzecchi wywrócił się dwukrotnie, a jego wyczyn powtórzył w czasie treningu kwalifikacyjnego Jorge Martín.
Żwir odwiedził także Álex Márquez w zakręcie numer dziewięć. Hiszpan ostatecznie zakończył trening na pozycji 15., co oznacza, że musiał po raz pierwszy w tym sezonie startować w Q1. Bezpośredni awans do Q2 wywalczyli: Bezzecchi, Acosta, Marc Márquez, Mir, Di Giannantonio, Marini, Bagnaia, Quartararo, Raul Fernandez i Zarco.
Warto wspomnieć, że poza Q2 znalazł się także Jorge Martín, ówczesny mistrz świata.

Sobota Francesco Bagnaii – kompletna dominacja w sprincie do Grand Prix Japonii
Sobotnie kwalifikacje
Zanim jednak przejdziemy do wyścigu sprinterskiego, warto powiedzieć co nieco o kwalifikacjach, gdyż te przyniosły kilka niespodzianek. Z Q1 wyszło dwóch zawodników – Álex Márquez oraz Franco Morbidelli. W Q2 najlepszy czas wykręcił Pecco Bagnaia (1:42.911), czym ustanowił nowy rekord toru Motegi.
Pierwszy rząd uzupełnili – tutaj może być zaskoczenie – Joan Mir oraz Marc Márquez. Warto wspomnieć, że dla zawodnika Hondy, Mira, jest to wyrównanie najlepszego wyniku kwalifikacyjnego w karierze, gdyż nigdy nie startował z pole position.
Na 17. pozycji uplasował się Jorge Martín, a na 21. Enea Bastianini. Nie były to najbardziej udane kwalifikacje dla zawodników KTM-a – Maverick Viñales, który wciąż zmaga się z kontuzją barku, zakończył je na pozycji 23., natomiast Brad Binder uplasował się na 18. pozycji.
Sprint przed Grand Prix Japonii
W sobotni poranek o godzinie 8:00 wystartował sprint przed Grand Prix Japonii. Zawodnicy mieli do przejechania dystans 12 okrążeń. Jednak emocji nie brakowało już od samego początku.
Sprint nie rozpoczął się najlepiej dla zawodników fabrycznego zespołu Aprilii. Jorge Martín zepsuł dohamowanie do zakrętu numer jeden i zaliczył wywrotkę, po drodze zahaczył i pociągnął za sobą swojego zespołowego partnera, Marco Bezzecchiego, czym wyeliminował zespół z walki o punkty. Jest to o tyle istotne w kontekście całego sezonu, że Bezzecchi cały czas walczy z Bagnaią o trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców.
Najgorszym skutkiem tego wypadku nie był jednak brak punktów włoskiego zespołu, lecz złamany prawy obojczyk u mistrza świata, co poskutkowało jego wycofaniem się z reszty weekendu.

Sprint dobrze rozpoczął się dla Pedra Acosty, który złapał fenomenalne tempo i wyprzedził Marca Márqueza. Chwilę później awansował na drugą lokatę. Warto też tutaj wspomnieć o świetnym starcie, jaki zaliczył Pecco Bagnaia, który odjechał reszcie stawki na ponad półtorej sekundy.
Istotnym elementem w historii całego sprintu jest walka pomiędzy mistrzem świata z 2020 roku – Joanem Mirem – a starszym z braci Márquezów. Mir udowodnił, że tanio skóry nie sprzeda i bardzo dzielnie bronił się przed atakami zawodnika fabrycznego Ducati. Na piątym okrążeniu Marc był bardzo blisko wyprzedzenia Mira, ale przez błąd popełniony w hairpinie w zakręcie 11. (przestrzelone dohamowanie) stracił sporo dystansu do zawodnika Hondy.
Dublet fabrycznego Ducati
Po uporaniu się z Mirem Márquez zabrał się za Pedro Acostę i awansował dzięki temu na drugie miejsce. Jednak zbyt długa walka z Mirem spowodowała, że nie był on w stanie odrobić straty do swojego partnera z zespołu, dzięki czemu Bagnaia ukończył sprint na pierwszym miejscu, jadąc swój własny wyścig.
Podium uzupełnili Marc Márquez oraz Pedro Acosta. Tuż za podium, na czwartej pozycji uplasował się Joan Mir, dla którego jest to najlepszy rezultat w sprincie w karierze.
Po zdobyciu dwóch tytułów i kończeniu zawsze w pierwszej dwójce oraz walce o zwycięstwa w ostatnich czterech sezonach, przeżycie tego ostatniego okresu było jednym z najtrudniejszych momentów – mówił Francesco Bagnaia po wygranym sprincie w Japonii.

Czerwona niedziela na Motegi – podsumowanie walki o mistrzostwo w sezonie 2025
I w końcu przyszła pora na najważniejszą część tego weekendu – wyścig główny MotoGP – piłka meczowa dla Marca Márqueza. Starszy z braci staje przed szansą zdobycia dziewiątego tytułu mistrzowskiego. Musi tylko nie dopuścić do tego, by Álex zdobył 7 punktów więcej od niego. Zadanie to wydaje się całkiem proste, w końcu Marc startuje z trzeciego pola, a Álex z ósmego.

Na starcie powtórzyła się historia z soboty – Francesco Bagnaia odjeżdża reszcie stawki, ponownie jadąc swój wyścig. Natomiast za nim dzieje się naprawdę zaciekła walka. Joan Mir stracił pozycje na rzecz Pedro Acosty oraz Marca Márqueza.
Aż do 11. okrążenia utrzymywał się taki porządek. Wtedy jednak Márquez wskoczył na drugą lokatę, wyprzedzając zawodnika KTM-u, który chwilę później musiał uznać wyższość Joana Mira.
W tym samym czasie rozpoczęły się momenty grozy dla Bagnaii oraz całego teamu Ducati Corse, gdyż z motocykla Włocha zaczął wydobywać się dym, który najprawdopodobniej był wynikiem palącego się oleju.

Wyglądało to na tyle nieciekawie, że Davide Tardozzi aż podniósł się ze swojego miejsca w pitlane i przeszedł do garażu, gdzie zażarcie dyskutował z jednym z inżynierów. Mimo tej usterki Bagnaia dojechał do mety i wyścig ten zwyciężył, jednak nie uprzedzajmy faktów.
Pedro Acosta na przestrzeni tej rywalizacji wyraźnie stracił tempo – został wyprzedzony przez Márqueza, Mira, Bezzecchiego i spadł na piąte miejsce. Następnie wleciał w żwir i spadł na ostatnie miejsce… No cóż, nie zawsze opłaca się opóźniać hamowanie.
Powrót króla na salony – MM93 znowu na szczycie
I w ten oto sposób wyścig zakończył się wygraną Francesco Bagnaii. Za nim dojechał Marc Márquez, który dzięki temu zapewnił sobie tytuł mistrza świata klasy królewskiej MotoGP na pięć rund przed końcem sezonu.
Trudno o lepszą historię – ta została napisana przez samo życie, a nie przez żadnego bajko-, a może raczej dramatopisarza… Historia ta jest wręcz nierealna. Powrót Márqueza, kiedy nikt nie dawał mu szans.
Coś niebywałego. Jednak co o tym wszystkim mówi sam Hiszpan?
Popełniłem błąd, wracając zbyt wcześnie i to odbiło się na mojej karierze. Ale walczyłem, walczyłem i w końcu znów zwyciężyłem. Teraz czuję spokój.

Pozycja | Zawodnik | Zespół | Punkty |
1 | Marc Márquez | Ducati Lenovo Team | 541 |
2 | Álex Márquez | BK8 Gresini Racing MotoGP | 340 |
3 | Francesco Bagnaia | Ducati Lenovo Team | 274 |
4 | Marco Bezzecchi | Aprilia Racing | 242 |
5 | Franco Morbidelli | Pertamina Enduro VR46 Racing | 196 |
6 | Pedro Acosta | Red Bull KTM Factory Racing | 195 |
7 | Fabio Di Giannantonio | Pertamina Enduro VR46 Racing | 182 |
8 | Fabio Quartararo | Monster Energy Yamaha MotoGP Team | 149 |
9 | Fermin Aldeguer | BK8 Gresini Racing MotoGP | 147 |
10 | Johann Zarco | CASTROL Honda LCR | 124 |
Następny kierunek – Indonezja
Następny wyścig MotoGP odbędzie się już w przyszłym tygodniu w Indonezji. Z całą pewnością możemy spodziewać się genialnej walki na torze, gdyż fakt rozstrzygnięcia już mistrzostwa nie wpłynie na resztę stawki. Jak wiemy, Marco Bezzecchi cały czas walczyć będzie z Pecco Bagnaią, który prawdopodobnie się odbudowuje.
Emocji jak zwykle nie zabraknie, szczególnie na kanale YouTube KONTRY, gdzie nasi komentatorzy zrealizują transmisje sprintu oraz wyścigu GP Indonezji.
Korekta: Nicola Chwist
Obrazek wyróżniający: X: @lavozdegalicia