Każdy z nas zna zespoły, takie jak Ferrari, McLaren czy Williams, które są niepodważalnymi markami F1 bez względu na wyniki. Nieobecność jednego z nich w królowej motosportu mogłoby wywołać niemałe zaskoczenie. No ale nie tylko o tych zespołach się mówi, mamy też Red Bulla, który ostatnimi czasy był nieosiągalny dla reszty stawki, Alpine z kontrowersyjnym Briatore u steru czy też Haasa mającego również swoje miejsce w dziejach amerykańskich wyścigów.

Jednak w historii bywały także zespoły, które były w grze na kilka sezonów, ale żaden z nich nie jest w stanie równać się historią Andrea Moda Formula, zwanego po dziś dzień najgorszym zespołem w historii. Obecność włoskiego gracza zasiała dozę niepewności w kwestii tego, czy ten sport jest jeszcze poważny. Dlaczego? O tym w poniższym tekście.

Początki Andrea Moda

Cofnijmy się do roku 1991. To wtedy Ayrton Senna zdobył swoje ostatnie mistrzostwo, debiutowali przyszli mistrzowie Mika Häkkinen w Lotusie oraz Michael Schumacher w nowopowstałym Jordanie, Polskę przyłączono do Internetu, a Enzo Coloni postanowił sprzedać swój zespół, który – delikatnie rzecz ujmując – odstawał od reszty stawki. Spędzili w Formule raptem 4 sezony z groszami, dojeżdżając do mety tylko czterokrotnie. Ich najlepszym wynikiem było ósme miejsce Gabriele’a Tarquiniego w GP Kanady 1988. Przy czym podczas obecności w 82 wyścigach, do startu przystępowali tylko 14 razy. Kibice wychowani na obecnym stanie rzeczy mogą teraz popukać się w głowę i powiedzieć „O co chodzi?”.

Otóż w tamtych czasach istniał system prekwalifikacji, w których uczestniczyły słabsze zespoły, żeby ci z lepszymi czasami mogli wystąpić już w prawdziwych kwalifikacjach do wyścigu. Oczywiście wynikało to z tego, że zespołów było za dużo – w samym 1991 roku było ich osiemnaście, a w wyścigu mogło uczestniczyć tylko 26 kierowców z 30 uczestniczących w prawdziwych kwalifikacjach. W tamtych czasach wystarczyło mieć odpowiednio gruby portfel, wykwalifikowanych ludzi, zbudować bolid i można było podjąć rękawicę w tym sporcie.

Przejęcie zespołu

Sprzedaż zespołu Coloniego została ogłoszona podczas wyścigu w Hiszpanii za sumę 8 milionów funtów, a osobą, która kupiła go wraz z całym osprzętem był Andrea Sassetti, kreator mody. Nazwa wywodzi się właśnie z jego przedsiębiorstwa projektującego buty. Przez przyjaciół z młodzieńczych lat jest wspominany jako człowiek z biznesowym sposobem myślenia. Zarabiał sumy pozwalające mu początkowo na samodzielne sprawienie sobie bolidu, dzięki czemu jeździł nim po swojej wiosce. Raz z powodu jazdy bolidem po drodze został zatrzymany przez policjantów, ale odrzekł tylko:

Jestem Sassetti.

Inwestował również w klub nocny, jeździł Ferrari Testarossą, wyglądał jak Elvis Presley oraz uwielbiał kobiety. Nowy właściciel zatrudnił poprzednią kadrę, ale zaangażował też bliższych lub dalszych znajomych. Mechanicy przyznają, że to była duża improwizacja. Jeden z najbardziej zaufanych mechaników nie miał jakiejkolwiek wiedzy o bolidach. Sassetti miał mu wtedy odpowiedzieć:

Jesteś mądry, nauczysz się.

Młody i przebojowy Andrea Sassetti, właściciel Andrea Moda. Źródło: youtube.com – Trailer – LAST & FURIOUS, la vera storia sulla ANDREA MODA Formula 1 – Motori Dimenticati

W roli kierowców postawił na dwóch rodaków – Alexa Caffiego oraz Enrico Bertaggię. Ten pierwszy wcześniej jeździł dla zespołu Footwork, znanego później jako Arrows. Drugi wcześniej „ścigał się” w Coloni w 1989 roku (w żadnym z występów się nie prekwalifikował), a ostatnie dwa lata spędził w Japońskiej Formule 3000. Sam Andrea wspomina ich po latach jako utalentowanych w tamtym czasie.

Bolid, jakim przyszło im startować, był konstrukcją Coloni C4 z silnikiem Judd oraz osprzętem Dallary. Wszystko to spowodowało, że nowy zespół startował z lekko przypudrowanym złomem, który nie był realną konkurencją dla kogokolwiek.

Pierwsze kroki oraz pierwsze perturbacje Andrea Moda


Przyszedł rok 1992, a wraz z nim otwierający sezon wyścig na torze Kyalami w RPA, na którym miał mieć debiut nowo powstały zespół. Niestety do niego nie doszło, pomimo wystąpienia Caffiego w czwartkowej sesji aklimatyzacyjnej. W tamtym czasie wyścig wrócił na ten tor po długiej przerwie, a takowe sesje miały na celu zaznajomienie się z nitką. FIA nie była w stanie dojść do tego, czy kwalifikować twór Włocha jako zupełnie nowy zespół, co wiązałoby się z opłatą „entry fee” w wysokości 100 tysięcy dolarów.

Skoro Andrea wykupił bolid oraz osprzęt, był zdania, że kontynuuje dzieło poprzedników i nie musi płacić wpisowego, jednak tutaj był pies pogrzebany. Wejściówka nie została wykupiona od poprzedniego właściciela i do dzisiaj nie wiadomo, z jakiego powodu. FIA uznało, że jest to nowy zespół, a opłata musi być uiszczona. Pojawiały się też głosy w padoku, że takie wykupywanie nie powinno mieć miejsca, gdyż kłóci się z samą ideą zakładania zespołu, a samego właściciela ukarano jeszcze na dodatkowe pół miliona dolarów.

Prezentacja bolidu Andrea Moda. Źródło: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

Właściciel uznał, że wydatek na bolid nie miał jakiegokolwiek sensu, więc zwrócił się do Nicka Wirtha z Simtek Research z prośbą o zaprojektowanie dla niego nowego bolidu. Pomogły też inne zespoły, a to, co zostało stworzone, było rozwinięciem prototypu BMW, gdyż koncern z Bawarii planował wcześniej zadebiutować w F1, ale pomysł zarzucono. Czas budowy, projektów i homologacji był bardzo intensywny, jednak dzięki wielkiej pomocy, nowo powstałe bolidy z oznaczeniem S291 zawitały do Meksyku. Z powodu opóźnień, jakie nastały, kierowcy nie mogli przystąpić do rywalizacji.

Po tych dwóch „występach” zarówno Caffi, jak i Bertaggia mieli dość szeroko pojętego bałaganu w zespole, krytykując go, co w konsekwencji skończyło się zwolnieniem obu kierowców. Po latach Alex w wywiadzie dla oldracingcars.info ten okres będzie wspominał tak:

Na początku testowanie było fajne, chłopaki byli fajni, ale później… Nie wiem… Wydarzyło się dużo rzeczy. Andrea Sassetti był szalonym człowiekiem i skończył, rujnując wszystko.

Po dwóch „wyścigach”, Bernie Ecclestone, szef FOCA, dał ultimatum Sassettiemu. Postanowił, że bolidy mają wykonać przynajmniej 2–3 okrążenia, w przeciwnym razie zespół zostanie wykluczony z mistrzostw.

Zmiana warty

W miejsce krajan na następny wyścig w São Paulo na Interlagos przyszło dwóch nowych kierowców – Brazylijczyk Roberto Moreno, który miał doświadczenie w F1, jeździł chociażby w Benettonie, oraz Brytyjczyk Perry McCarthy. To drugie nazwisko jest bardzo dobrze znane zagorzałym fanom „TopGear”, gdyż to właśnie on wcielał się w rolę słynnego Stiga. Tym razem zespołowi udało się wystartować do prekwalifikacji, ale tylko Moreno, gdyż McCarthy’emu nie została przyznana Superlicencja, a co gorsza, nawet jeśli by ją uzyskał, to i tak nie miałby czym wystartować, gdyż drugi bolid nie był gotowy. Zatem jak wyszedł prawdziwy debiut zespołu?

Opisując to jednym słowem: marnie. Do najwolniejszego Ukyo Katayamy Moreno tracił… ponad 15 sekund, osiągając czas 1:38.569. Dla porównania, Nigel Mansell w kwalifikacjach wykręcił najlepszy czas 1:15.703, więc Andrea traciła AŻ 23 SEKUNDY do kierowcy z pole position. Komentatorzy mówili wprost, że takie wyniki pogrążają nie tylko zespół sam w sobie, ale też i cały sport. Mechanicy przyznawali w wywiadach, że pracowali w nocy, żeby bolid w ogóle złożyć.

Moreno w nowym bolidzie na Interlagos. Źródło: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

Myślicie, że to był koniec szaleństwa w zespole Sassettiego? Nic bardziej mylnego. To dopiero wstęp do większych poniżeń i wpadek, jakie zaliczył ten twór.

Następny wyścig w Hiszpanii już odbył się wraz z McCarthym, któremu przyznano Superlicencję, jednak podczas tego Grand Prix zdołał przejechać od linii pitlane dokładnie… 30 metrów. Dzięki błyskawicznej interwencji zespołu oraz przymknięcia oka na regulamin, pozwolono na to, by bolid ściągnąć do boksów. Moreno nie zdołał załapać się na kwalifikacje, tracąc 10 sekund do bolidu Andrea Chiesy z Fondmetalu. 

McCarthy i jego „słynne” 30 metrów. Źródło: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

W tym okresie wokół zespołu zaczął pojawiać się zwolniony Bertaggia z milionem dolarów z kontraktów sponsorskich, ale FIA nie pozwoliła na zmiany kierowców w zespole. Andrea Sassetti miał przez to związane ręce – miał praktycznie 1,5 bolidu, kierowcę z Wysp, którego tak po prawdzie nie chciał, oraz brak pieniędzy, a budżet był co najmniej skromny.

Cud nad Lazurowym Wybrzeżem

Następny wyścig na Imoli zgodnie z przewidywaniami odbył się bez kierowców zespołu Sassettiego. Choć Moreno otarł się o pierwszą czwórkę, która zapewniała udział w kwalifikacjach, podczas weekendu w Monako doszło do rzeczy niebywałej, którą można uznać za największy sukces włoskiej stajni.

McCarthy, który po prawdzie jeździł dawcą części zamiennych dla zespołowego kolegi, zgodnie z oczekiwaniami odpadł w prekwalifikacji. Brazylijczyk zajął w nich trzecie miejsce i awansował do głównych kwalifikacji, na których załapał się na ostatnie, 26. miejsce premiujące do wyścigu. Moreno wspominał, że mieli problemy z zablokowanym lewym przednim kołem, gdyż użyto wadliwych nakrętek i nie dało go ściągnąć, oraz trudności z uruchomieniem bolidu na drugie kółko w kwalifikacjach. Na szczęście czas wykręcony w pierwszej serii wystarczył i start stał się faktem.

Powiedzieć, że mechanicy się cieszyli, to jest jak nic nie powiedzieć. Cała ich ciężka praca i poświęcenie opłaciły się i Moreno wyjechał na wyścig. Dzięki awariom rywali udało mu się nawet przeskoczyć na 19. miejsce, jednak ten stan nie potrwał długo, gdyż na 11. okrążeniu doszło do awarii jednostki napędowej, przez co kierowca nie ukończył wyścigu. Wiedział o tym John Judd, szef przedsiębiorstwa od jednostek napędowych, który powiedział Brazylijczykowi przed startem, że po pierwsze, Sassetti nie płacił mu za silniki, a po drugie, silnik wytrzyma maksymalnie 40 kilometrów. Sam właściciel twierdził, że nie dostał sprawdzonych jednostek napędowych, dlatego zwlekał z zapłatą.

Twórca cudu, Roberto Moreno w Monako. Źródło: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

To był zdecydowanie promyk nadziei dla nowo powstałego zespołu na przyciągnięcie sponsorów oraz w dalszej perspektywie większą konkurencyjność, jednak, jak się później okazało, był to ich jedyny występ w wyścigu.

Dwa starty bez startu

Przed kolejną rundą Formuły 1 w Kanadzie spłonęła dyskoteka Sassettiego na wschodnim wybrzeżu Włoch, a parę dni później miał miejsce zamach na szefa zespołu. Wynajęty zabójca nie trafił, dzięki czemu Andrea poleciał do Montrealu na wyścig. Gdy dotarł na tor, okazało się, że brakło silników do bolidów z powodu warunków atmosferycznych w postaci burzy, przez co loty transatlantyckie zostały odwołane. Na szczęście zespołowi pomógł Brabham, który użyczył silników, ale Moreno wciąż nie zdołał awansować do kwalifikacji, tracąc 15 sekund do ostatniego premiowanego miejsca.

Sytuacja w zespole nie była najlepsza. Szef oskarżał w linię lotniczą i żądał rekompensaty za niedostarczenie silników, ale reprymenda od FIA zadziałała na impulsywnego Włocha. Federacja przymykała oko na pewne niedociągnięcia w zespole, niemniej takie zachowanie nie mogło zostać puszczone płazem. Po latach Andrea przyznaje, że bierze za tę sprawę całą odpowiedzialność.

F1 wróciło do Europy na wyścig we Francji, a w tym okresie odbywały się protesty kierowców ciężarówek z powodu zmian w przepisach, przez co zespoły były zmuszone jeździć okrężnie lub dogadywać się z protestującymi. Udało się wszystkim poza… Andreą Modą, przez co przyjechali opóźnieni i nie wystartowali nawet do prekwalifikacji. Wszystkie te niefortunne zdarzenia spowodowały, że część sponsorów odeszła z pokładu, a Włoch musiał dokładać coraz więcej własnych pieniędzy, co robił bardzo niechętnie.

Absurd, policja oraz wygnanie

Następny wyścig, tym razem w Wielkiej Brytanii, przyniósł kolejną dawkę absurdu w wykonaniu włoskiego zespołu. Prekwalifikacja zaczęła się na mokrym torze, a Moreno wyjechał pierwszy, kręcąc kilka okrążeń na oponach deszczowych, które zostały później przełożone do bolidu Perry’ego. Jakby tego było mało, pomijając i tak tragiczną stratę do kolegi z zespołu, w bolidzie Brytyjczyka wybuchło sprzęgło. Podczas kolejnej eliminacji na torze Hockenheim w Niemczech, Moreno po raz kolejny nie zdołał załapać się na główne kwalifikacje tracąc, 2 sekundy do Damona Hilla, który zajął premiowane czwarte miejsce. McCarthy został zdyskwalifikowany na ważeniu bolidów.

Moreno na torze. Źródło: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

Kolejny wyścig i kolejna kompromitacja. Tym razem na Hungaroringu w jakimś stopniu uśmiechnęło się szczęście do włoskiego zespołu, gdyż jedno wolne miejsce w kwalifikacjach było wolne – Brabham wystawił tylko jeden bolid, a drugi kierowca tego zespołu, Eric van de Poele, przeszedł do Fondmetalu. Robiono wszystko, aby Perry nie wykręcił na czas jakiegokolwiek okrążenia, wypuszczając go na 45 sekund przed końcem sesji.

Oczywiście takie jawne kombinacje na szkodę Brytyjczyka nie umknęły Federacji, co skończyło się na ultimatum, że bolid ma być równie konkurencyjny co samochód Moreno. Brazylijczyk też się nie popisał, wykręcając czas o 6,8 sekund gorszy od Riccardo Patrese’a, zdobywcy pole position. Do premiowanego miejsca zabrakło 1,3 sekundy.

Aż nadszedł wyścig w Belgii – zespół Brabhama nie pojawił się podczas tego Grand Prix, więc oba bolidy Andrea Mody przystąpiły do właściwych kwalifikacji, zajmując odpowiednio Moreno 28. oraz McCarthy 29. miejsce. To nie forma zespołu była tutaj głównym bohaterem, a belgijska policja, która w sobotę aresztowała Andreę Sassettiego za oszustwa, a mianowicie za rzekome fałszowanie faktur za części samochodowe. 

To już było za dużo dla włodarzy i po tym incydencie wykluczono Andrea Moda z zawodów. Areszt szefa zespołu był wydarzeniem bezprecedensowym, jednak z braku dowodów został wypuszczony na wolność po dwóch dniach. Ecclestone po aresztowaniu Włocha miał powiedzieć:

 Kto jest przeciwko mnie, skończy w taki sposób.

Ciężarówki co prawda pojawiły się jeszcze podczas wyścigu we Włoszech na Monzy, ale nie zostały wpuszczone do padoku.

Dalszy los oraz próba podsumowania

W 1993 roku firma Andrea Moda sponsorowała zespół Euromotorsport w serii IndyCar, a obecnie Andrea Sassetti operuje klubami nocnymi oraz restauracjami. W 2007 roku przyznał, że oba bolidy dalej są w jego posiadaniu. W 2023 roku premierę miał dokument o kulisach zespołu Sassettiego. Wypowiadają się w nim kierowcy AMF, mechanicy zespołu, Stefano Domenicali, Nigel Mansell oraz sam szef zespołu.

Jeżeli wzięlibyśmy zarządzanie Williamsa z 2019 roku, całą działalność HRT i połączyli je do kupy, nie bylibyśmy w stanie chociażby zbliżyć się do tego, co narobił Sassetti i spółka. To był zespół amatorski, mający jeden sprawny bolid i jeden wózek z częściami zamiennymi. Oczywiście, wiele brakowało im do największych sił w stawce, jeździli niekonkurencyjnymi bolidami, szef był momentami bardzo wybuchowy, jednak ze świecą można szukać tak krótkiej oraz zwariowanej historii, jak zespołu Andrea Moda z siedzibą w Civitanova Marche.

Andrea Sassetti już nie taki młody, ale miłość do skórzanych kurtek pozostała. Źródło: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

Korekta: Nicola Chwist

Żródło zdjęcia poglądowego: Dokument „Andrea Moda Formula – The craziest team ever” – vimeo.com

PREVIOUS POST
You May Also Like