
Przed przerwą letnią dla każdego z nas było jasne, że kandydatów do mistrzostwa jest tylko dwóch i są to obaj kierowcy zespołu McLaren. Jednak w obliczu wydarzeń trzech ostatnich weekendów wyścigowych fani zaczęli wierzyć w to, że piąty rok z rzędu tytuł mistrza świata wyląduje w rękach Maxa Verstappena. Ale czy jest to rzeczywiście możliwe?
Dzisiaj zrobimy to samo, co kibice FC Barcelony w poprzednim sezonie, i odpalimy program Excel, aby zobaczyć, co się musi stać, aby marzenia o mistrzostwie stały się rzeczywistością.
Autor: Bartosz Babiel
Nieskończenie wiele możliwości
Tak naprawdę tego nie zrobimy. Poniżej możecie zobaczyć przykładową grafikę znalezioną na portalu X, na której przedstawiono jeden z możliwych scenariuszy. Jednak prawdopodobieństwo, że przewidywania pokryją się z rzeczywistością, jest niewielkie.

W F1 jest tyle niewiadomych, że oprócz zwykłego gdybania nie da się przewidzieć, jak potoczą się kolejne rywalizacje. Mamy jednak garstkę informacji z poprzednich 17 rund, które pozwolą nam wyciągnąć kilka wniosków.
Czasami potrzeba trochę szczęścia
Do końca sezonu pozostało siedem rund, z czego trzy to weekendy sprinterskie. Daje nam to łącznie 199 punktów możliwych do zdobycia. Verstappen traci natomiast 69 punktów do obecnego lidera klasyfikacji, czyli Oscara Piastriego.
Najlepszym scenariuszem dla Holendra i jego fanów byłoby trzykrotne odpadnięcie z rywalizacji obu kierowców stajni z Woking oraz stanięcie na najwyższym stopniu podium przez Maxa w Singapurze, Austin oraz Meksyku, a następnie utrzymanie przewagi punktowej aktualnego mistrza świata aż do końca sezonu.
Wiemy jednak, że tak się nie stanie. Bolidy aktualnych liderów w klasyfikacji konstruktorów są niesamowicie niezawodną konstrukcją, co udowadnia fakt, że przed GP Holandii 2025 ostatni raz kierowca McLarena wycofał się z wyścigu przez usterkę mechaniczną podczas GP Bahrajnu 2023. RB21, mimo ogromnych umiejętności Verstappena, może przeszkodzić czterokrotnemu mistrzowi świata w zwiększeniu tej przewagi.

Papaya rules
Sprzymierzeńcem Holendra w pokonaniu McLarena może się okazać sam McLaren. Prawdopodobnie dzisiaj nie myślelibyśmy o zdobyciu mistrzostwa przez Holendra, gdyby nie fakt, że obaj kierowcy zespołu z Woking nie są gotowi na zdobycie tytułu.
Sami kierowcy robią mnóstwo niewymuszonych błędów. Aktualny lider klasyfikacji w Baku popełnił falstart, jego bolid wszedł w tryb anti-stall. Następnie Piastri zblokował koła i swój wyścig zakończył w barierze w zakręcie numer pięć. Wszystkie powyższe błędy miały miejsce w pierwszym sektorze toru w stolicy Azerbejdżanu.
Nie byłby to pierwszy wyścig kampanii 2025, w którym popełnił tak głupie błędy. Australijczyk na Silverstone wykonał bardzo nagły manewr hamowania za samochodem bezpieczeństwa, który mógł doprowadzić do potężnej kraksy. Do dzisiaj nie znamy powodu takiej decyzji u 24-latka, a dane z telemetrii bolidu mówią jednoznacznie – było to działanie z premedytacją.
Za to jego partner zespołowy, Lando Norris, wcale nie jest lepszy. Mimo dużej poprawy względem sezonu 2024, Brytyjczyk wciąż ma słabe starty, przez które traci wiele pozycji. Najlepszym przykładem jest tegoroczne Grand Prix Węgier, podczas którego strata do zespołowego kolegi mogła diametralnie wzrosnąć. Uratowała go wtedy dobra strategia postojów zespołu, dzięki której ukończył wyścig na pierwszym miejscu.
W pamięć nam wszystkim zapadła również runda w Kanadzie. Bezsensowny manewr wyprzedzania na koledze z zespołu zakończył się rozbiciem bolidu przez Brytyjczyka. Norris nie tylko nie wykorzystał wielu potknięć Australijczyka, ale i sam popełniał mnóstwo błędów.
Przechodząc do samego zespołu, to warte więcej niż tysiąc słów jest Grand Prix Włoch 2025. Mowa m.in. o zamianie pozycji, która do dziś nie ma sensu i raczej go mieć nie będzie. Można jedynie zadać pytanie, co się stanie w Abu Zabi, gdy dojdzie do podobnej sytuacji.

Problemy same się nie rozwiążą
O błędach zespołu z Woking można mówić cały dzień, ale nie oznacza to, że Max Verstappen jest bezbłędny. Oczywiście popełnia ich mniej, ale w tym sezonie też stracił kilka punktów na własne życzenie.
Na myśl od razu przychodzi wyścig na Silverstone, podczas którego Holender obrócił się po restarcie i stracił pozycje, które potem musiał odrabiać. Ostatecznie kierowca Red Bull Racing wylądował na P5.
Max Verstappen jest znany z tego, że za kółkiem robi to, na co ma ochotę, a także nie gryzie się w język podczas komunikacji radiowej. W Hiszpanii dał upust emocjom i w zakręcie numer pięć uderzył w George’a Russella. Nie można tutaj mówić o przypadkowym trafieniu, a całkowicie celowym działaniu, które mogło skończyć się zawieszeniem na jeden wyścig, jeśli otrzymałby za ten incydent 12 punktów karnych.
O samym zespole Red Bull Racing też można wiele powiedzieć. Możliwe, że sezony 2024 i 2025 przebiegłyby w inny sposób, gdyby nie zignorowano problemu, który zidentyfikowano podczas GP Hiszpanii 2023. Weekendu, w którym zaczęły się trudności Sergio Péreza. Okazuje się, że problemem od samego początku były bolidy.
Christian Horner po czasie przyznał w jednym z wywiadów, że postanowili nie rozwiązywać tej kwestii z uwagi na wyniki Maxa. Wyniki, dzięki którym Red Bull wygrał 21 z 22 wyścigów w sezonie 2023. Skutki decyzji Hornera widzimy dziś, gdy Red Bull z dominatora stał się zespołem środka stawki, który utrzymuje na wyższym poziomie tylko Verstappen.

Gdy zniknie nadzieja, co nam wtedy zostanie?
W Milton Keynes wierzą jednak w to, że losy mistrzostwa kierowców da się odwrócić na ich korzyść. Sam Helmut Marko przed weekendem w Baku wypowiedział się dość optymistycznie o formie zespołu. Nie można jednak powiedzieć, że Austriak rzucał puste słowa na wiatr.
Trzy wyścigi, a każdy z nich na obiekcie o odmiennej specyfikacji niż reszta. Niespodziewanie Max wygrał dwa z nich i był na drugim stopniu podium w Zandvoort.
Czy to oznacza, że w pozostałych siedmiu rundach, Verstappen zdobędzie 199 punktów? Oczywiście, że nie, a nawet jeśli, to nie wystarczy to do pokonania Oscara Piastriego i Lando Norrisa. Jednak nie jest to niemożliwe.
Czynnik ludzki będzie kluczowy (i trochę szczęścia)
McLaren dysponuje niekwestionowanie lepszym bolidem niż Red Bull. Lecz gdy przypieczętowanie tytułu konstruktorów przez zespół z Woking jest już tylko formalnością, kwestia tego, kto wygra WDC w sezonie 2025, pozostaje otwarta.
Szanse Maxa Verstappena na wygranie kolejnego tytułu z rzędu nie są wcale niskie, ale Holender będzie musiał liczyć na coś więcej niż tylko swoje umiejętności. Bez odrobiny szczęścia w nadchodzących weekendach szanse zmaleją, a ograniczenia jego bolidu tym bardziej mu nie pomogą.
Za to w przypadku Piastriego i Norrisa problemem jest osoba za kółkiem. Obaj nie potrafią wykorzystać przewagi bolidu i właśnie z ich pomocą możemy być świadkami sensacji w Abu Zabi, kiedy Max Verstappen podniesie puchar, który w tym sezonie wydawał się nierealny do zdobycia.
Niebawem dowiemy się, czy niemożliwe stanie się możliwe.
Korekta: Nicola Chwist
Obrazek wyróżniający: Red Bull Content Pool