
Z kontrowersyjnymi postaciami jesteśmy w stanie się spotkać niezależnie od naszej profesji czy statusu społecznego. Zawsze w zbiorze ludzi znajdzie się ktoś, kto budzi bardzo mieszane uczucia. Kimś takim jest niewątpliwie Helmut Marko. To człowiek, któremu zawdzięczamy wielu utalentowanych kierowców w stawce Formuły 1, ale którego znamy również z cierpkich, ekscentrycznych poglądów. Niektórzy zwą go nawet szarą eminencją. W tym artykule postaramy się przybliżyć jego życiorys.
Początki Helmuta Marko
Helmut Marko urodził się 27 kwietnia 1943 roku w austriackim Grazu. W młodości uczęszczał do prywatnej szkoły w Bad Aussee, którą kończył również jego przyjaciel, Jochen Rindt. W latach 60. ukończył studia prawnicze, a w 1967 uzyskał tytuł doktora. Helmut uwielbia jazz i dobrą sztukę malarską.
Już od najmłodszych lat chciał spróbować swoich sił w motorsporcie. Przymuszony przez rodziców do studiowania, młody Helmut musiał odwlec w czasie swoje plany. Jednocześnie wspierał swojego kolegę ze szkoły, który wyleciał do Wielkiej Brytanii, by rozpocząć karierę. Kiedy tylko był w stanie, Helmut pojawiał się na wyścigach.
Tak po latach Marko wspomina ten okres:
Rindt postanowił się ścigać. Chciałem do niego dołączyć i tak trafiłem do sportów motorowych. Chodziło tylko o to, żeby być obok Rindta, pomagać mu i tak dalej. Zacząłem się ścigać dopiero po skończeniu studiów. Rodzice powiedzieli mi, żebym najpierw skończył studia, a potem będę mógł robić, co zechcę.

Po 1967 roku kariera motorsportowa Helmuta zaczęła nabierać rozpędu. Zaczynał najpierw w Formule Vee, a dwa lata później awansował do Formuły 3. W międzyczasie próbował też swoich sił w wyścigach długodystansowych. Jego plan był jasny – chciał się ścigać wraz z Rindtem w królowej motorsportu. Niestety nie było mu to dane.
Podczas sobotniego treningu na Monzy w 1970 roku doszło do tragicznego wypadku. W wyniku odniesionych obrażeń Rindt zmarł. Do dzisiaj jest jedynym pośmiertnym mistrzem Formuły 1. Helmut dowiedział się o tym z radia.
Nasze podejście do śmierci było takie: jak dojdzie do tego, to dojdzie, ale kiedy to się stało, w ogóle nie mogliśmy tego przetworzyć. Nie byliśmy w stanie tego też zaakceptować. Upiliśmy się z tego powodu. Do dziś pamiętam ten wieczór.
Pomimo utraty tak ważnej osoby w swoim życiu, Helmut Marko nie zamierzał zaniechać planów związanych z wyścigami. Rok później wygrał 24-godzinny wyścig Le Mans i wraz z Gijsem van Lennepem ustanowił rekord przejechanego dystansu, wynoszący ponad 5,355 kilometrów. Jego wyczyn został pobity dopiero w 2010 roku.

Helmut Marko jako kierowca F1
Jeszcze w tym samym roku Austriak zaczął karierę w Formule 1 pod skrzydłami McLarena. Na torze Nürburgring nie wykręcił nawet wymaganego czasu kwalifikacyjnego z powodu braku paliwa. Następnie przeniósł się do BRM na resztę sezonu. W 1971 roku jego najlepszy wynik to 11. miejsce w domowym wyścigu.
Pozostał w zespole na następny sezon i połączył swoje dotychczasowe obowiązki z byciem kierowcą Ferrari w wyścigach długodystansowych. Jednakże w tym sezonie pojawił się tylko pięć razy. Najlepszy wynik Helmuta to ósme miejsce w Grand Prix Monako. We Francji doszło jednak do sytuacji, która odmieniła jego życie.
Podczas wyścigu na Circuit de Charade doszło do przebicia wizjera Marko kamieniem wyrzuconym spod bolidu Emersona Fittipaldiego. W wyniku tego zdarzenia Helmut stracił wzrok w lewym oku. To definitywnie zakończyło karierę Austriaka w F1. Jak sam wspomina tę sytuację:
Powstało mnóstwo zamieszania. Najpierw zabrali mnie do niewłaściwego szpitala, potem do innego. Musieli wezwać lekarza specjalizującego się w urazach oczu, ale był na grillu. Nikt w to nie uwierzył. W szpitalu powiedzieli mi: „Nie jesteś Francuzem, nie masz odpowiedniego ubezpieczenia zdrowotnego, więc musisz zapłacić. […] Gdyby podjęto od razu akcję ratowniczą, prawdopodobnie można by było oko odratować, ale nie da się tego udowodnić”.
Helmut Marko jako hotelarz i łowca talentów
Utrata oka nie oznaczała dla niego końca świata. Co prawda karierę kierowcy wyścigowego musiał zakończyć, ale postanowił działać na innym polu. Zaczął od hotelarstwa. Nie mając doświadczenia, otworzył dwa ośrodki w rodzinnym Grazu – Schlossberghotel oraz Augarten Hotel. Współpracował nad wystrojem z młodymi austriackimi artystami. Później otworzył jeszcze dwa inne hotele, Lendhotel w 2017 i Kai 36 w marcu 2020, również w swoim mieście.
Warto też wspomnieć, że podczas pandemii COVID-19 udostępnił swoje hotele lekarzom, by zamienili je na tymczasowe szpitale.
Jednak nawet to nie skłoniło go do porzucenia myśli o wyścigach. Zaczynał też dostrzegać nowe szanse. Kiedy Niki Lauda stał się formułową gwiazdą, Marko uznał, że zainwestuje w promowanie młodych talentów. W 1984 roku założył zespół RSM-Marko-Team i zaczął od nowo powstałej serii DTM. Działał w niej przez pięć lat, a w międzyczasie zainteresował się niemiecką Formułą 3. Jego zespół zadebiutował w F3000 już w 1990 roku.
Zamysł Helmuta był prosty – szukać młodych, utalentowanych kierowców i kierować ich karierami. Pierwszym z nich był Gerhard Berger – to jemu Marko pomógł awansować do Europejskiej F3. Jak się później okazało, był to dobry wybór.

Berger jeździł później w F1 przez 13 lat i wygrał 10 wyścigów. Był partnerem dla Nigela Mansella, Ayrtona Senny i Jeana Alesiego. Helmut na nim nie poprzestał. Był też managerem Karla Wendlingera, który jeździł w jego zespole w Międzynarodowej Formule 3000, a później wylądował w Sauberze.
W 1996 roku Jörg Müller – niemiecki kierowca, również będący pod skrzydłami Marko – wygrał w debiutanckim sezonie F3000. Rok później po wicemistrzostwo sięgnął inny kierowca Helmuta, a mianowicie Juan Pablo Montoya. Widać, że już wtedy w ekipie Helmuta kręciły się rokujące nazwiska. Ale to jedna konkretna znajomość pomogła rozwinąć skrzydła kuźni młodych talentów.
Helmut Marko łączy siły
Podczas prezentacji Karla Wendlingera, wówczas kierowcy F3, Helmut poznał w Schlossberghotel bardzo ambitnego przedsiębiorcę, Dietricha Mateschitza. Wówczas marka Red Bull szukała swojej niszy do zaprezentowania. Dietrich, mocno zainteresowany motorsportem, zaczął tutaj promować swój napój energetyzujący.
W 1995 roku Red Bull został udziałowcem większościowym w Sauberze. W tym samym sezonie jeździł dla niego wcześniej wspomniany Wendlinger. Oficjalny kontakt między Marko a Mateschitzem nawiązano dopiero cztery lata później. W 1999 roku Mateschitz zaczyna sponsorować zespół Helmuta, by już dwa lata później przejąć go w pełni. Doświadczonego łowcę talentów mianował szefem i doradcą.
Zespół w F3000 przestał istnieć po roku 2003. Podczas sprzedaży słynnej przyczepy transportowej Helmut poznał bardzo obiecującego człowieka, Christiana Hornera. Brytyjczyk zamierzał stworzyć własny zespół wyścigowy i dobierał do niego osprzęt. Okazało się, że właśnie Marko ma takowy na sprzedaż, a Horner zaufał mu, płacąc z góry. Z biegiem czasu Helmut dostrzegł w Christianie talent i zamierzał polecić go Mateschitzowi do pewnego projektu.
Red Bull stale szukał narybku w zapleczu Formuły 1. Wsparcie wobec kierowców zaczynali już od kartingu. Zwracali również uwagę na obiecujących kierowców w seriach będących przedpokojem do głównej serii. To będzie bardzo dobrą decyzją, która zaprocentuje w przyszłości.
Pierwsze kroki Marko za stołkiem F1
W końcu można mówić o podwalinach zespołu, który będzie mieć ogromny wpływ na przyszłość Formuły 1. Kiedy w 2004 roku Jaguar wystawił swój zespół na sprzedaż, koncern Red Bull wykupił go w połowie listopada. Po tarciach z dyrektorem technicznym zastąpiono go Hornerem.
Pierwszym kierowcą F1 pochodzącym z rąk Red Bulla był Christian Klien. Naturalnie w ich bandzie byli także inni kierowcy, którzy później pojawili się w królowej motorsportu, jak Patrick Friesacher czy Vitantonio Liuzzi.

W sezonie 2005 doszło do debiutu nowo powstałego zespołu, w którym Marko objął stery na poziomie doradczym. Pierwszy sezon Red Bull zakończył na siódmej pozycji w klasyfikacji konstruktorów, co w porównaniu do statystyk Jaguara było o wiele lepszym wynikiem.
W tym samym roku austriacka firma wykupiła zespół Minardi i stworzyła z niego siostrzany zespół, czyli Scuderię Toro Rosso. Jest to zespół, który w zamyśle miał promować młodych kierowców w królewskiej serii wyścigowej i stanowić zaplecze dla głównego zespołu.
W 2006 roku do Red Bulla dołącza Adrian Newey, wcześniej pracownik takich ekip, jak Williams i McLaren. Na pierwszy sukces trzeba było poczekać do sezonu 2008.
Pierwsze sukcesy Helmuta Marko
W 2008 roku doszło do bezprecedensowego zdarzenia. Deszczową Monzę wygrał młody Sebastian Vettel. Wcześniej był testerem BMW Sauber, a od połowy sezonu 2007 został pełnoetatowym kierowcą Scuderii Toro Rosso. Zastąpił słabo rokującego Scotta Speeda. Niemiec zaczął rozwijać się pod skrzydłami Red Bulla już wcześniej, bo od czasu kartingu. Jak widać – inwestycja się opłaciła. Po 2008 roku Vettel przeszedł do głównego zespołu i zastąpił Davida Coultharda.
Sezon 2009 był początkiem ery nowych bolidów, a Red Bull świetnie to wykorzystał. Vettel zdobył tytuł wicemistrzowski, tracąc do Jensona Buttona 9 punktów. Już rok później został mistrzem świata. Wartym nadmienienia jest fakt, że walka trwała do ostatniego wyścigu. Wyczyn powtórzył jeszcze trzykrotnie, także za sterami Red Bulla. Stworzył ścieżkę sukcesu, którą zespół będzie chciał kroczyć. W 2014 roku nie zdołał obronić tytułu – nie wygrał nawet żadnego wyścigu. Ostatecznie odszedł w szeregi Ferrari.

Sebastian Vettel był pierwszym z wielu talentów, który dostał się do Formuły 1 dzięki Helmutowi Marko, i który zrobił niemałe zamieszanie. Na następne tego typu osoby nie trzeba było długo czekać.
W 2011 roku debiut zaliczył pewien młody Australijczyk, Daniel Ricciardo. Początkowo jeździł dla zespołu HRT. Red Bull wypożyczył go Hiszpanom, żeby zastąpił Karthikeyana na resztę sezonu (poza domowym GP Indii). Pierwszy sezon zakończył na ostatnim miejscu w klasyfikacji generalnej, ale mimo to Austriak nie szczędził ciepłych słów wobec protegowanego.
Twierdził wówczas, że Daniel ma ogromny potencjał. Uznał wtedy, że pewnego dnia zastąpi Marka Webbera w Red Bullu. Tutaj musimy zrobić małe odejście w kalendarium.
Marko posądzony o faworyzację
„Szara eminencja” zawsze słynęła z bezpośredniości oraz niegryzienia się w język, o czym przekonał się sam Webber. Jako przykład niech posłuży kolizja z Vettelem w Turcji w 2010 roku. Podczas gdy eksperci jednogłośnie uznali Vettela winnego całego zajścia, Marko na kozła ofiarnego wybrał właśnie Australijczyka. Wtedy nie znał wszystkich szczegółów odnośnie do tego, co zaszło między kierowcami. Ludzie zaczęli snuć domysły, jakoby Helmut Marko miał faworyzować swojego juniora. Nie spodobało się to wtedy Webberowi, który nie krył się ze swoim rozczarowaniem. Musiało to doprowadzić do wewnętrznych rozmów w zespole, które miały wyjaśnić zaistniałą sytuację.
W Montrealu Webber wypowiedział się tak:
Miałem przyjemną rozmowę z Helmutem w fabryce. On jest w porządku.
Konflikt został wówczas zażegnany, ale nie były to z pewnością ostatnie kontrowersje Marko.
A co dalej z Ricciardo?
Daniel Ricciardo po niepełnym sezonie w HRT dwa następne przejeździł w siostrzanym Toro Rosso, aby w 2014 roku awansować do Red Bulla. Ostatecznie młody kierowca mistrzostwa ukończył na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej. Zdobył w tamtym czasie trzy wygrane. Czerwone byki reprezentował aż do 2018 roku. W 2019 odszedł do Renault.
Tak Daniel podsumował współpracę z Red Bullem:
Odchodzę z dumą i czuję, że dałem z siebie wszystko dla zespołu – i otrzymałem to samo w zamian.
Można powiedzieć, że były to sukcesy Helmuta, jeżeli chodzi o dobór młodych kierowców. Jednak to następny młodzian przyniesie jeszcze lepsze wyniki dla zespołu.
Młodzi gniewni
W 2015 roku do Formuły 1 weszły dwie nowe twarze. Carlos Sainz Junior, syn dwukrotnego mistrza WRC, oraz Max Verstappen, syn Josa, byłego kierowcy Formuły 1. Zasilili oni zespół juniorski, a w miejsce odchodzącego Vettela awansował inny talent, Daniił Kvyat.
Największą furorę w szeregach zrobił Max, który osiągał wspaniałe rezultaty, choć nie wystrzegał się błędów, jak podczas wyścigu w Monako, gdy z impetem wjechał w Grosjeana na Sainte Devote. Już wtedy Holender był nazywany niebezpiecznym kierowcą choćby przez Felipe Massę.
Jednak Helmut w niego wierzył. Przed awansowaniem go do Formuły 1 powiedział do swojego przyjaciela, Dietricha Mateschitza:
Mam tu niesamowitego 16-latka. Według mnie jest to talent, który w motorsporcie spotyka się raz na kilka dekad. Dajmy mu szansę i wsadźmy do samochodu.
Rok później, po Grand Prix Rosji, wcześniej wspominany Kvyat został zdegradowany do Toro Rosso z powodu niezadowalających wyników, a w jego miejsce wskoczył Verstappen. Wtedy Formuła 1 zawitała w Hiszpanii, a Max odwdzięczył się awansem w najlepszy możliwy sposób – wygrał wyścig i został najmłodszym zwycięzcą wyścigu. Przebił tym samym rekord Sebastiana Vettela. Jego kolega zespołowy był czwarty.
W tym sezonie Holender często pojawiał się na podium. Ostatecznie był piąty w klasyfikacji generalnej. Od tamtej pory Verstappen nie opuścił szeregów Red Bulla i stał się niekwestionowanym diamentem Austriaków. Choć szlify były niezbędne, a sam Marko starał się go strofować, nazywając go „zbyt niestabilnym”, zwłaszcza podczas sezonów 2017 i 2018, to inwestycja w narwanego chłopaka opłaciła się w przyszłości.

Carlos Sainz w rodzinie Red Bulla zabawił raptem trzy sezony i odszedł pod koniec 2017 roku do Renault. Później zawitał jeszcze w McLarenie, Ferrari oraz Williamsie.
W międzyczasie w zespole przewijali się tacy kierowcy, jak Brendon Hartley, Alexander Albon czy Pierre Gasly.
Verstappen i reszta
W zespole na dłużej utrzymał się tylko Max Verstappen. Reszta nie była w stanie mu dorównać, co spowodowało zjawisko „gorącego krzesła”, a bardzo szorstka postawa Helmuta Marko wobec swoich podopiecznych nie ułatwiała sprawy.
W 2019 roku Marko określił Maxa najszybszym kierowcą, jakiego Red Bull kiedykolwiek posiadał.
Po odejściu Ricciardo do Renault partnerem zespołowym Verstappena został Pierre Gasly. 2019 rok nie układał się pomyślnie dla Francuza. W połowie sezonu został wymieniony na innego juniora, Alexa Albona, chociaż zarówno Marko, jak i Horner zapewniali go, że dokończy jazdę w barwach Red Bulla.
Sam Albon również nie zagrzał miejsca na długo. Po sezonie 2020 został wymieniony na Sergio Péreza i oddelegowany do DTM-ów.
Sezon 2021 oznaczał swoisty powrót na szczyt. Przy współpracy z Hondą Red Bull stworzył świetny bolid, który pozwolił przerwać hegemonię Toto Wolffa i Mercedesa. Puszkarze zdobyli tytuł konstruktorów, a Max Verstappen wygrał nie tylko ostatni wyścig, ale też tytuł mistrza świata.
Z sezonu na sezon było jeszcze lepiej. W 2022 roku Max obronił mistrzostwo, a Red Bull wygrał konstruktorkę. Był to też rok, w którym umarł Dietrich Mateschitz. Niejednokrotnie Helmut Marko wspominał, że za nim tęskni. W taki sposób wypowiadał o współpracy z nim:
Dietrich był zawsze pozytywnie nastawiony. Potrafił bardzo realnie przewidywać rzeczy na kilka lat do przodu, co było niesamowitą umiejętnością. Wiele od każdego wymagał, ale odpłacał się swoim pełnym poświęceniem. Pokazywał też jednak swoją surowość. Pod jego wodzą nie wolno ci było popełnić tego samego błędu dwukrotnie.
Jednak to nic w porównaniu z sezonem 2023, podczas którego zespół zdominował całkowicie mistrzostwa i wygrał prawie wszystkie wyścigi. Nie udało się to tylko w Singapurze, gdzie wygrał Carlos Sainz, jeżdżący już dla Ferrari.
Można powiedzieć, że wszystko wyglądało pięknie. Red Bull robił wyniki, Verstappenomania u Holendrów trwała w najlepsze, niczym u nas Małyszomania, a rywale byli o 10 kroków za nimi. Co mogło pójść nie tak?
Turbulentny Helmut Marko
No i dochodzimy tutaj do clue całego problemu. Nie można odmówić Helmutowi talentu do wynajdywania ambitnych oraz dobrze rokujących kierowców, jednakże bardzo często spada na niego krytyka za swoją bezpośredniość. Mimo że pełni formalnie funkcję doradczą w zespole, to jednak ma więcej do powiedzenia niż zwykły szef zespołu. Tak było za Hornera i będzie nawet za Mekiesa.
Przez całą jego bytność w Red Bullu przewinęło się wielu kierowców, jednak jeżeli odejmiemy tych, którzy nie osiągali wielkich wyników, zostanie nam ich jednocyfrowa liczba. Co też nie oznacza, że reszta była słaba – poradzili sobie w innych seriach, chociażby Sébastien Buemi, robiący karierę w Endurance oraz Formule E.
W Red Bullu nie ma przesadnego głaskania po głowie. Dostajesz szansę, ale musisz ją bardzo dobrze wykorzystać. Przekonał się o tym Kacper Sztuka, który jak szybko został przyjęty do juniorskiego programu Red Bulla, tak szybko został z niej odsunięty za sprawą słabych wyników w F3. O tym wiedzą też inni juniorzy, m.in. Nikola Tsolov i Arvid Lindblad. Musisz walczyć, inaczej zginiesz.
Jednak nawet po dotarciu do zespołu Red Bulla nie można osiąść na laurach. Boleśnie przekonał się o tym Sergio Pérez, który w 2023 roku był pod dużą krytyką Helmuta.
Bardzo gorzko Marko wypowiadał się o swoim zawodniku:
Wiemy, że ma problemy w kwalifikacjach, ma wahania w formie. Pochodzi z Ameryki Południowej i po prostu nie jest tak całkowicie skupiony mentalnie jak Max Verstappen czy Sebastian Vettel.
Fani ten komentarz uznali za rasistowski, w następstwie czego Helmut Marko przeprosił kierowcę. Jednak FIA nie zostawiła tej sprawy i Austriak otrzymał reprymendę.

Marko był również szorstki wobec Isacka Hadjara, kolejnego podopiecznego. Podczas debiutu w Australii młody Francuz rozbił bolid na okrążeniu formującym i się popłakał, co Helmut uznał za żałosne.
Nie był też przyjazny wobec Gabriela Bortoleto, kolejnego debiutanta w stawce, nazywając Brazylijczyka kierowcą drugiej kategorii.
W marcu 2024 Marko stanął w obliczu wewnętrznego dochodzenia i możliwego zawieszenia w Red Bull Racing w związku z wyciekiem poufnych informacji na temat rzekomego niewłaściwego postępowania szefa zespołu, Christiana Hornera. W obronę wziął go jego podopieczny, Max Verstappen, i groził odejściem z zespołu, jeżeli Marko zostanie zawieszony. Finalnie Marko został oczyszczony z zarzutów.
Helmut Marko obecnie
O tarciach w Red Bullu już opisywaliśmy w innym artykule, tutaj już skupimy się na samym Helmucie.
Po dziś dzień „szara eminencja” ma bardzo silną pozycję w zespole. Obecnie Red Bull, będący w pewnym kryzysie, liczy na nowe regulacje, które wchodzą od sezonu 2026. Pozostaje pytanie – co z tym zrobi sam Marko. Poza Verstappenem ma trzech kierowców, którzy nie są w stanie jakkolwiek Maxowi zagrozić albo jechać na równym poziomie. Jaki będzie jego następny ruch, dowiemy się pewnie w przerwie między sezonami.
Ale biorąc pod uwagę bardzo krótki lont w zespole, niczego nie możemy być pewni. Plotki o odchodzącym Verstappenie również nie pomogły w osiągnięciu stabilizacji.
Trzeba jednak uznać liczne osiągnięcia Helmuta Marko. Jego działania umożliwiły pojawienie się w stawce przeróżnych kierowców, z których wielu dalej jest w F1, chociaż w innych zespołach. Niektórzy osiągnęli wyniki w innych seriach. Można go krytykować za jego postawę, jednak nie można odmówić świetnego talentu do wynajdywania diamentów.

Helmut ma już 82 lata i na swojego zastępcę widziałby Sebastiana Vettela. Czy wkrótce odejdzie na emeryturę? Jak sam mówił – dopóki będzie mógł, to zostanie. Tylko na ile jeszcze będzie w stanie to ciągnąć?
Korekta: Nicola Chwist
Źródło obrazka wyróżniającego: Red Bull Content Pool