Wielu czytelników ma prawo nie pamiętać polskich rajdów z przeszłości. Wówczas uchodziły one za jedne z najlepszych w Europie, a ich popularność była na wysokim poziomie. Trudno się dziwić – mieliśmy wtedy świetne maszyny i niepowtarzalny klimat. Ale co by to było bez załóg, bez kierowców? Miałoby to sens? Oczywiście, że nie. W historii polskich rajdów nie brakuje uznanych oraz utytułowanych kierowców. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje Janusz Kulig, który był piekielnie szybkim kierowcą, a przy tym bardzo kulturalnym i poukładanym człowiekiem. Z okazji rocznicy jego urodzin publikujemy specjalny artykuł poświęcony jego życiu oraz karierze.

Początki Janusza Kuliga

Nasz bohater urodził się 19 października 1969 roku w Łapanowie. Już od najmłodszych lat fascynował się samochodami. Za młodu, gdy nie miał jeszcze prawa jazdy, jeździł słynnym „Małym Fiatem” i pomagał rodzicom – Janowi oraz Helenie – na fermie. Od dziecka przejawiał zainteresowanie autami i motorsportem.

Jerzy Pilch wspominał o nim tak:

Raz jeden jedyny jechałem z kierowcą przezroczystym. Ładnych kilkanaście lat temu to się zdarzyło. Upalne lato spędzałem u teściów pod Krakowem, rozmaicie się stamtąd podróżowało, a to teść jechał, a to szwagierka podrzuciła, a to pekaesem się człowiek dotelepał. Pewnego dnia, jak wszystkie sposoby zawiodły, zabrałem się okazją z synem przyjaciół teścia, z oporami się zabrałem, bo to zupełny smarkacz był.

Chryste Panie! Jak ten smarkacz jechał! Był w absolutnej harmonii z samochodem, jednego nie wykonał niepewnego ruchu, ruch był jego naturalnym żywiołem. Nigdy już potem nie spotkałem i pewnie nie spotkam kogoś tak suwerennie panującego nad pojazdem. Zdumiewający był dojrzały spokój tego osiemnastolatka i nawet mówił tyle, ile trzeba i bardzo dorzecznie.

Tak, jazda z Łapanowa w tamten olśniewający lipcowy dzień była jak epifania, droga była rzeką, samochód był rybą, chłopak był po prostu stworzony do jeżdżenia autem. Marzył, że zostanie kierowcą rajdowym. Nazywał się Janusz Kulig. Wszystko się spełniło.

Samochód sunie, jakby płynął przez przestworza, młodziutki Kulig zmienia bieg, poprawia słoneczne okulary, jest upalny dzień w pełni lata, nad krętą drogą drży powietrze, niedługo Kraków.

Jako młody chłopak przygodę z rajdami rozpoczął w 1991 roku za kierownicą malucha. Towarzyszył mu kolega z ławki szkolnej, Dariusz Burkat.

Dariusz Burkat obecny przy Maluchu – Źródło: YouTube – Kupchuck Records

Samochód w słabym stanie odkupił od szwagra, a naprawiał u Andrzeja Kuśnierza. Po doprowadzeniu auta do ładu podjął wyzwanie i rozpoczął swoją przygodę w KJS-ach. Wówczas niemal wszyscy młodzi zaczynali kariery właśnie w maluchach, ponieważ były przystępne cenowo i szeroko dostępne.

Rok później wystartował już w pełnym cyklu Rajdowych Mistrzostw Polski. To była próba siły i determinacji. Koronnym problemem były finanse – młodzi zawodnicy musieli walczyć o każdą złotówkę. Nie pomagał też samochód, który popsuł się dwa kilometry przed końcem Rajdu Zimowego na Dolnym Śląsku, przez co załoga musiała pchać go do mety. Jak się potem okazało, Kulig osiągnął wtedy najlepszy wynik w sezonie, bo dojechał na 16. pozycji. Dwa następne rajdy – Krakowski i Elmotu – ukończył odpowiednio na 27. i 20. lokacie, natomiast dwóch ostatnich – Wisły i Karkonoski – nie ukończył.

Wtedy też, jak przyznaje, po raz pierwszy użył lewej nogi na hamulcu, by dociążyć rajdówkę, której uciekał przód, co było podstawą w jeżdżeniu takimi autami.

Przesiadka Kuliga z malucha

Przygoda z maluchami nie trwała długo. Na sezon 1993 Kuligowi udało się znaleźć sponsora, a dokładniej Rafinerię Trzebinia. Załoga przesiadła się do A-grupowej Toyoty Corolli, będącej wcześniej rajdówką Piotra Kufreja, wcześniejszego mistrza klasy A10. Jak sam Janusz wspominał, nie miał problemów z przesiadką, gdyż w rajdach jeździł maluchem zdecydowanie krócej niż reszta, przez co nie zdążył wyrobić sobie nawyków, jakie mieli inni kierowcy.

W klasyfikacji klasy A8 zajął czwarte miejsce. Jego najlepszym wynikiem w rajdzie było 14. miejsce, a zarazem drugie w A8 w domowym Rajdzie Krakowskim. Ten rok był jednak naznaczony tragedią Mariana Bublewicza, który stracił życie po wypadku na inaugurującym Rajdzie Zimowym.

Po tym sezonie Kulig przesiadł się do N-grupowego Opla Kadetta na dwa lata. Pod koniec roku 1995 zakończył współpracę z Dariuszem Burkatem. Pilot tłumaczył to sprawami rodzinnymi. W tym samym okresie na prawy fotel usiadł Jarosław Baran. Wcześniej jeździł z wyżej wspominanym Kufrejem, ale także Leszkiem Kuzajem i Waldemarem Doskoczem.

Ciekawa tablica, prawda? Źródło: YouTube – 1995 Rajd Elmot Kulig Opel Kadett – MKTV

Na ostatni rajd w kalendarzu, czyli na Rajd Wisły, Kulig przesiadł się do A-grupowego Kadetta wypożyczonego z Belgii. To wszystko dzięki swojej determinacji oraz pomocy sponsora. Bardzo śmieszna sytuacja spotkała go, gdy rajdówka przyjechała tuż przed imprezą. Janusz początkowo myślał, że hamulce w Oplu są zepsute. Po paru przejażdżkach okazało się, że to auto nie miało wspomagania hamulców, przez co wydawało się Kuligowi, że te są niesprawne.

Sezon 1995 ukończył na trzecim miejscu w klasyfikacji aut przednionapędowych. Ustępował tylko Waldkowi Doskoczowi oraz Bogdanowi Herinkowi.

Per aspera ad Astra

Na następny sezon Kulig wymienił Kadetta na Astrę. To była pierwsza rajdówka, którą jeździł z sześciobiegową skrzynią. Nie był w stanie podjąć bezpośredniej walki z mocniejszymi Renault, w których jeździli Herink oraz Doskocz, jednak nie zamierzał poddać się tak łatwo. Sam Kulig wspominał to, że chciał zrobić ogromne wrażenie na nowym pilocie, jeżdżąc bardzo szybko, bezkompromisowo. Tymczasem Baran wspominał, że strasznie się bał jego jazdy.

Na Rajdzie Zimowym jechali na wąskich, kolcowanych oponach na szerokiej feldze, przez co auto nie prowadziło się dobrze. Dodatkowo mieli problem ze skrzynią biegów. Nie zniechęcało to młodego kierowcy i jego pilota. Walczyli jak najlepiej potrafili przez cały sezon, nawet nieznacznie przewodząc w swojej klasie podczas domowego Rajdu Krakowskiego. Odcinki przebiegały wówczas obok domu Kuliga.

Kulig w swojej Astrze podczas Rajdu Polski. Źródło: YouTube – 1996 Rajd Polski Kulig Opel Astra – MKTV

To był też czas, gdy do Janusza Kuliga odezwało się samo Renault. Pod koniec sezonu dostał możliwość odbycia dwóch startów w Renault Clio Maxi, czyli tej samej rajdówce, którą jeździli jego rywale. Po Rajdzie Polski cierpliwość zespołu do Herinka się skończyła i w jego miejsce weszli właśnie Kulig z Baranem.

Cały sezon zakończyli z wicemistrzostwem w klasie. Ustępowali tylko Doskoczowi.

Jednak mariaż z Renault nie skończył się na dwóch startach. Zamiary wobec niego były inne. W grudniu 1996 załoga została zaproszona przez polski oddział na kolację w Warszawie. Dyrektor zaproponował Kuligowi i Baranowi start w najnowszej broni Francuzów – Renault Megane Maxi – jako jedyna załoga. I tutaj możemy mówić już o pierwszych poważnych sukcesach.

Pierwsze sukcesy Kuliga

W sezon Kulig i Baran wchodzili z nową bronią oraz potężnym wsparciem Renault. Samochód ten był wspominany przez Kuliga najcieplej ze wszystkich. Opowiadał, że była to szkoła życia. Był to mocny samochód, ale także łatwy do opanowania; dodatkowo wiele wybaczał. W ostatniej specyfikacji osiągał moc ponad 300 koni mechanicznych na przednią oś. Obecnie takie rzeczy się nie zdarzają, jednak wtedy samochody przednionapędowe mogły realnie zagrażać autom na cztery koła, zwłaszcza na asfaltach i szybkich partiach.

Takim autem był właśnie Megane Maxi, które było wręcz stworzone na polskie szybkie odcinki specjalne. Janusz Kulig świetnie wykorzystał te atuty. W 1997 roku nie tylko wygrał swój pierwszy w życiu rajd, konkretnie Elmotu, ale także mistrzostwa Polski. Jego pierwszy tytuł stał się faktem. Nad drugim Robertem Gryczyńskim miał trzy punkty przewagi.

Janusz Kulig świętuje pierwszy tytuł mistrzowski! Źródło: https://www.facebook.com/6Pdo7L

Tak Janusz Kulig mówił na gorąco po wygraniu mistrzostwa:

Coś pięknego. Myślę, że ciężko nad tym pracowaliśmy. Trochę szczęścia, wspaniały zespół i chyba jakieś takie dobre wiatry wiały w tym roku dla nas.

Pomimo mistrzostwa nie zmienił się w nadętego bufona i głowę trzymał nisko. Zawsze wspominał, że to nie był jego sukces – zawierzał to szczęściu na trasie. Za mistrzostwo podziękował też swojemu byłemu pilotowi, Darkowi Burkatowi. To świadczy o jego wielkiej klasie. Nawet będąc w innym miejscu, pamiętał o swoich bliskich. To nie był jego sukces – był wspólny.

Janusz Kulig potrafił też być żartobliwy. Cytując jednego z internautów, wspominającego Kuliga:

Rok 1997 przed Rajdem Zimowym. Pierwszy rajd Janusza w Renault Megane Maxi. Auto w serwisie Renault w Ząbkowicach Śląskich. Frajda. Wszyscy robiliśmy sobie zdjęcia przy aucie. W pewnym momencie pojawia się Janusz – w tym czasie za kierownicą robiła sobie zdjęcia jakaś pani. Janusz zobaczył i powiedział – Boże, kobieta za kierownicą, to przynosi pecha.

Jak pokazała przyszłość, pecha to nie przyniosło. Poza startami w Polsce, Kulig trzykrotnie startował gościnnie również w Belgii oraz w Szwajcarii. Oba rajdy nie zostały jednak ukończone.

W następny sezon Kulig ruszał już jako mistrz Polski, jednakże nie udało mu się obronić tytułu. Ukończył sezon na drugim miejscu, tuż za Robertem Gryczyńskim, który już wtedy jeździł Toyotą Corollą WRC. Nie można tego sezonu spisać na straty. Poza wicemistrzostwem Janusz dołożył do dorobku Mistrzostwo Europy Centralnej, lecz już za kierownicą Celicy GT-4 z Emilem Horniackiem jako pilotem. To był też ostatni rok współpracy z Renault, które uznało, że wycofuje się z Polski.

Nie było to wielkim ciosem dla Janusza, gdyż już podczas Rajdu Wisły rozmawiał z grupą sponsorską, która miała wesprzeć go w nadchodzącym sezonie.

Kulig do WRC

W następnym sezonie Janusz Kulig miał już nowe barwy, a jego sponsorem zostało Marlboro. Sam zespół był bardzo dobrą marketingową machiną. Rajdówki, jakie zostały wybrane, nie były decyzją samego Kuliga, a zespołu. Cała otoczka promocyjna była na najwyższym poziomie.

W rok 1999 wchodził już samochodem WRC, a mianowicie Fordem Escortem. Samochód pochodził z angielskiej stajni MLP z Carlisle, lecz mimo magicznych literek nie zrobił wielkiego wrażenia na Polakach. Kulig wspominał, że auto wyglądało ładniej niż jeździło. Brakowało w nim werwy. Janusz zwracał uwagę na to, że warunki pokazowe mogły być nieodpowiednie, jednak jak sezon pokazał – walka była nie tylko z przeciwnikami, a również z maszyną.

No to odkręć! – mówi Jarek Baran do Kuliga. Ja już odkręciłem – odpowiada Janusz. Źródło: YouTube – 1999 Janusz Kulig Nowy Ford Escort WRC – MKTV

Już na dzień dobry na Rajdzie Zimowym on i pilot mieli problem z samochodem. Co rusz pojawiały się awarie. Jedną z nich była elektryka w samochodzie i Jarek Baran musiał zmieniać w locie akumulatory pod siedzeniami, by Ford miał jakikolwiek prąd. Ostatecznie ukończyli rajd na drugim miejscu, ale nie uznali rywalizacji za udaną.

Na Rajdzie Warszawskim co prawda również dojechał drugi, ale na Elmocie uszkodzona została przekładnia, a na Rajdzie Polski auto dość spektakularnie zakończył udział w zawodach. Escort wylądował w rowie, a potem zapłonął. Z samochodu nic już nie zostało.

Escort Kuliga zapłonął. Źródło: https://www.facebook.com/moto.makulatura1

Wypadek sprawił, że na kolejny rajd Kulig otrzymał nowego Escorta WRC – młodszego i z wówczas wszelkimi nowinkami technicznymi. Ten rajd również nie obył się bez wypadku. Kulig przetoczył się znowu przez dach, ale mimo to pogiętym Escortem ukończył rajd na drugim miejscu, tak jak i całe mistrzostwa, ustępując tylko Krzysztofowi Hołowczycowi.

Sama utrata tytułu mogła boleć, bo przeszedł on praktycznie koło nosa, ale sam Kulig przyznawał, że to był sezon bardzo eksperymentalny. Na otarcie łez ponownie wygrał Mistrzostwo Europy Centralnej, a do tego wygrał tam słynną Barumkę. W tym samym roku wystartował po raz pierwszy w WRC podczas Rajdu Wielkiej Brytanii, ale nie ukończył go z powodu wypadku. A po każdej burzy słońce wychodzi zza chmur…

Kulig w Focusie

Na następny sezon jako pierwsza prywatna załoga z Europy Kulig z Baranem dostali Forda Focusa WRC z 1999 roku. Taką samą specyfikację mieli wtedy Carlos Sainz i Colin McRae, fabryczni kierowcy Forda.

Ten samochód zrobił na Kuligu ogromne wrażenie, a prezentacja była robiona z wielkim rozmachem. Pierwszy rajd nie należał do udanych, ponieważ przesuwka w skrzyni biegów zablokowała ją i niemożliwa była dalsza jazda. Element został wymieniony nawet w fabrycznych autach, a w ramach zadośćuczynienia załoga wystartowała w Mistrzostwach Świata podczas Rajdu Portugalii. Nie ukończyła tego rajdu z powodu wypadku. Późniejszy Rajd San Remo załoga ukończyła na 20. lokacie.

Kulig w akcji! Źródło: https://www.facebook.com/6Pdo7L

Mimo problemu z Focusem na Rajdzie Zimowym, Janusz Kulig wygrał drugie mistrzostwo Polski, po zwyciężeniu pięciu z ośmiu rajdów w kalendarzu. Warto tu też wspomnieć o wygranej na Rajdzie Kormorana. Ten rajd był rundą Krzysztofa Hołowczyca, wszak odbywała się na jego rejonach, które zna doskonale.

„Hołek” zapierał się, że nawet Colin McRae nie byłby go w stanie pokonać na jego ziemi. Może i miałby rację, ale tutaj pokonał go Kulig, dzięki świetnemu przygotowaniu samochodu. Przy jego ustawianiu pomagał mu Petter Solberg. Hołowczyc wspominał po latach, że pomimo przejechania rajdu perfekcyjnie, wszystko idealnie przegrali. W wywiadach dla Wizji Sport mówił, że Kulig dysponuje wersją z roku 2000, a prawda była taka, że auto było w zeszłorocznej specyfikacji.

Do tego wszystkiego Kulig dołożył wygraną na słynnej Karowej na Barbórce Warszawskiej. To był bardzo udany sezon, jednak kolejny rok wyglądał zupełnie inaczej.

Sezon 2001 – potrójna korona

W następny sezon Kulig i Baran wkraczali jako mistrzowie, ale tym razem konkurencja była bardzo zażarta. Pozostałe ekipy pozyskały lepszy rajdowy sprzęt, co pozwoliło nam podziwiać aż pięć samochodów WRC na polskich odcinkach – Kuliga w Focusie, Kuzaja oraz Kuchara w Corollach, Hołowczyca w 206 oraz Łukasza Sztukę w Cordobie.

Kulig podczas Elmotu. Źródło: YouTube – 2001 Rajd Elmot Kulig Ford Focus – MKTV

Nie było już walki między dwoma. Teraz zaczęło się robić trudniej i po ostrej rywalizacji aż do końcówki sezonu udało się wyłonić mistrza.

Na ostatnich metrach odcinka specjalnego Rajdu Warszawskiego Kulig sprawił, że auto stanęło na dwóch kołach i spektakularnie przejechało linię mety. Sam kierowca wspominał, że był wtedy rozkojarzony i uradowany tytułem, przez co popełnił błąd. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

Hołowczyc gratulujący Januszowi zdobycia trzeciego tytułu. Źródło: 2001 Rajd Warszawski Kulig Ford Focus – MKTV

Jednak na Rajdzie Warszawskim nie był to jedyny groźny moment Janusza. Podczas Rajdu Polski doszczętnie zniszczył Focusa, przez co Kulig nabawił się poobijanych żeber. Rywale cieszyli się, że mimo to, nie odniósł większych obrażeń.

Focus po wypadku Kuliga. Źrodło: https://www.facebook.com/maciej.zurawski.94/

Jakby było mało sukcesów, w tym samym roku Kulig dołożył mistrzostwo Słowacji, ale za kierownicą Toyoty Corolli WRC w zespole Mikona. Pilotował mu wtedy Horniack. Janusz ponownie wygrał Mistrzostwa Europy Centralnej. W tym sezonie zaliczył też dwa starty w WRC. W Szwecji był 19., a w Portugalii nie ukończył rajdu.

Podbój Europy bez nikotyny

Rok 2002 przyniósł trzęsienie ziemi na polskiej scenie rajdowej. Nowe prawo regulujące reklamowanie wyrobów tytoniowych spowodowało, że Janusz Kulig stracił swojego głównego sponsora – Marlboro. Pozostały przy nim tylko Ford i Mobil 1, musiał jednak resztę budżetu spiąć własnymi siłami. Nie był pewny, czy i w ogóle wystartuje w następnym sezonie. Mimo tych przeciwności w sezonie 2002 połączył siły z zespołem Seata, w następstwie czego w Cordobie WRC wygrał trzy rajdy w Polsce.

Janusz Kulig w Cordobie. Źródło: facebook.com – grupa Rally and Racing archives

Poza tym wystartował gościnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie zajął drugie miejsce w Rajdzie Cherokee Trails. Pokonał wtedy prawie całą stawkę. Pojawił się również w Szwecji na Rajdzie WRC i zajął dziewiąte miejsce w swojej klasie.

Mariaż z Seatem nie trwał długo, gdyż pojawiła się propozycja, by Kulig wystartował w Mistrzostwach Europy. Dzięki czeskiej ekipie Jolly Club Janusz Kulig pojechał w Mistrzostwach Starego Kontynentu. Wrócił za kierownicę dobrze sobie znanego Forda Focusa. Początkowo otrzymał model z 1999 roku, a później już jedną z najnowszych specyfikacji.

Janusz Kulig podczas Rajdu Barum. Źródło: facebook.com – Rally and Racing archives

Pod koniec sezonu Kulig był bardzo bliski wygrania całych mistrzostw. Miał tyle samo punktów co Renato Travaglia – bezpośredni rywal w mistrzostwach. Na ostatni rajd w Antibes we Francji Janusz Kulig wybrał się z Peugeotem 206 WRC z belgijskiej stajni Kronos. Pomimo wielkich wysiłków Polak musiał zadowolić się drugim miejscem. Mistrzostwa wygrał Travaglia. Janusz Kulig do Włocha tracił na mecie prawie minutę.

Janusz Kulig na mecie Rajdu Antibes. Źródło YouTube – 2002 Rallye Antibes-Azur Kulig Peugeot 206 – MKTV

Podbój Świata i powrót do Polski

Nowy sezon 2003 stał pod znakiem startów w PWRC, czyli mistrzostwach świata aut produkcyjnych. Był też swoistym poligonem doświadczalnym. Kulig zaczynał w Lancerze Evo VI. Rajd Szwecji wygrał w swojej klasie. Niestety został potem zdyskwalifikowany za brak homologacji na koło zamachowe. Szczęście wówczas układało się różnie. Na Rajdzie Cypru zaliczył wpadkę i zniszczył swojego Lancera pod koniec rajdu. Natomiast w Nowej Zelandii uszkodzona elektryka nie pozwoliła ukończyć rajdu.

W połowie sezonu Jarek Baran został tymczasowo wymieniony na Darka Burkata, a potem na Macieja Szczepaniaka. Najlepszy wynik w WRC Kulig osiągnął w Rajdzie Francji – uzyskał 19. miejsce, a zarazem czwarte w klasie PWRC. Sezon Polak zakończył na ósmej pozycji. Równolegle wystartował w Meksyku, gdzie zajął drugie miejsce, a także zaliczył gościnne występy w Czechach oraz Polsce.

Kulig w Nowej Zelandii. Źródło: YouTube – Janusz Kulig – 33. Propecia Rally New Zealand 2003 – MKTV

Sezon 2004 oznaczał powrót Janusza do kraju. Miał wystartować za kierownicą Fiata Punto S1600 w cyklu Rajdowych Mistrzostw Polski oraz w wybranych rundach w Europie. Wszystko jawiło się w bardzo pięknych barwach – aż nastał 13 lutego 2004 roku…

Śmierć Janusza Kuliga

Zimowego wieczoru, po spotkaniu z młodzieżą, Janusz jechał w stronę Krakowa. Na przejeździe kolejowym w Rzezawie jego Fiat Stilo zderzył się z pociągiem pospiesznym jadącym z Zielonej Góry. Pojazd zakleszczył się między pociągiem a słupem trakcyjnym. Przyczyną wypadku była ograniczona widoczność, a przede wszystkim błąd dróżniczki będącej tego dnia w pracy. Zapory były podniesione, a sygnalizacja świetlna nie działała. Po wypadku Janusz żył, jednak na skutek obrażeń odniesionych podczas wypadku, zwłaszcza przez zaciśniętą pasami bezpieczeństwa aortę, zmarł.

Śledztwo wykluczyło winę Janusza – jechał zgodnie z przepisami. Całkowitą winę poniosła dróżniczka.

Sąd Rejonowy w Bochni skazał Michalinę K. na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Oskarżono ją o nieopuszczenie rogatek i doprowadzenie do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Sąd nałożył na nią także pięcioletni zakaz wykonywania zawodu. Skutkiem wyroku była utrata przez nią pracy i mieszkania, a także wystąpienie depresji. Przy wymierzaniu kary sąd wziął pod uwagę postawę rodziców Janusza, którzy przebaczyli oskarżonej.

Pogrzeb Janusza Kuliga odbył się 18 lutego w Łapanowie. Obecni byli mieszkańcy i kibice, a także rywale z rajdów, którzy nieśli jego trumnę. Na pogrzebie wystawiono też jego auto, którym uczestniczył w ostatnim rajdzie.

Lancer Evo VII obecny na pogrzebie Kuliga. Żródło: YouTube – staszek1984 – Janusz Kulig

Spuścizna Janusza Kuliga

Ku czci Janusza powołano Stowarzyszenie Pamięci Janusza Kuliga. Rok po wypadku w miejscu tragicznego zdarzenia ustawiono tablicę pamiątkową, przypominającą o feralnym dniu, a w 2008 roku z inicjatywy lokalnych kibiców, na słynnych „patelniach” między Rościszowem a Walimiem odsłonięto pomnik Kuliga i Bublewicza.

Pomnik na Walimiu. Źródło: Wikipedia – Creative Commons

Od 2007 roku w Wieliczce corocznie odbywa się również memoriał Kuliga i Bublewicza. W imprezie często uczestniczyli czołowi polscy zawodnicy.

20 lat po śmierci Janusza Kuliga „Przegląd Sportowy” przeprowadził wywiad z jego córką, Pauliną. Tak opisywała swój stosunek do śmierci ojca:

Nie lubię stawiania pomników. A narracja o śmierci siłą rzeczy to robi. Ja chcę się skupiać na tym, że Janusz Kulig był zwyczajnym, normalnym, fajnym człowiekiem. Z wadami i zaletami.

Końcowe słowa wywiadu mogą być świetną puentą całego życia Kuliga i tego, jak pragnął być zapamiętany:

Tata kupił sobie nowe okulary: drogie i markowe. Zatrzymaliśmy się w trasie na przerwę. Parę chwil na rozprostowanie nóg i jedziemy dalej. Po jakimś czasie tata chce założyć okulary na oczy i okazuje się, że zostawił je na dachu auta, więc jak ruszył z kopyta, to już nie było co z nich zbierać…

Myślę, że on sam chciałby być wspominany jako osoba, która czerpie z życia garściami i która ma ogromne poczucie humoru. Która lubi żartować z siebie i z innych. Która ma zalety i wady. I chociaż rozmawiamy z okazji rocznicy jego śmierci, to tata z pewnością wolałby być zapamiętany z szerokim uśmiechem.

Korekta: Nicola Chwist

Źródło obrazka wyróżniającego: rally.fandom.com

Authors

  • Marcel Gawin

    Śledzę motorsport od 2004 roku, jednak najwięcej uwagi skupiam na Formule 1 oraz rajdach samochodowych. Zamiast wieczorynek oglądałem podsumowania Borowczyka na TV4 późnymi wieczorami. Piszę podsumowania weekendów rajdowych, ale sięgam też do komnat historii robiąc elaboraty historyczne o F1 oraz pomagam na stronie jak i też na social media. Prywatnie kibic piłkarski oraz księgowy z zawodu.

  • Nicola Chwist

    Absolwentka sztuki pisania i studentka psychologii. Z zawodu Starsza Korektorka materiałów dydaktycznych na uczelni prywatnej. W wolnym czasie redaguje dla wydawnictw, a jedną z jej specjalizacji stała się Formuła 1. Współpracowała przy książkach, takich jak "Grand Prix" Willa Buxtona, "Mercedes. Za kulisami teamu F1" Matta Whymana, "Formuła 1. Ilustrowana historia królowej motorsportu" Maurice’a Hamiltona czy "Bez ściemy" Günthera Steinera. Wierna fanka F1 od 2007 roku.

PREVIOUS POST
You May Also Like