Zapraszam do obszernego podsumowania sezonu 2025! Zgromadziłem w nim wszystkie najważniejsze cele, kluczowe momenty oraz najmniej udane występy kierowców. Dodatkowo znajdziecie tu redakcyjne oceny zawodników za ich tegoroczne osiągnięcia. Miłej lektury!
WAŻNA INFORMACJA: Kierowcy są przedstawieni w kolejności odpowiadającej ich końcowym pozycjom w mistrzostwach. Oceny redakcji znajdziecie natomiast pod każdym akapitem dotyczącym danego kierowcy oraz na końcu artykułu.
21. Jack Doohan

Podsumowanie sezonu 2025 rozpoczniemy nietypowo – od końca. Na pierwszy ogień idzie jedyny kierowca, który wystartował w inauguracyjnym wyścigu w Australii, ale nie pojawił się już na finałowej rundzie w Abu Zabi. Jack Doohan zaliczył w tym roku zaledwie sześć startów, co znacząco utrudnia jego ocenę, jednak na potrzeby tego artykułu postanowiłem podjąć się tego wyzwania.
Australijczyk ani razu nie ukończył wyścigu na ostatnim miejscu, a dwa razy nie dojechał do mety – podczas Grand Prix Australii i Grand Prix Miami. Patrząc na całokształt sezonu 2025 i trudną sytuację Alpine, trudno oczekiwać, by debiutant zdobył punkty w swoich pierwszych startach (choć warto pamiętać, że Doohan ma już za sobą występ w Grand Prix Abu Zabi 2024). Z perspektywy władz zespołu z Enstone początek sezonu mógł jednak napawać umiarkowanym optymizmem – Pierre Gasly zdobył łącznie siedem punktów w pierwszych sześciu rundach.
Jack Doohan okazał się kierowcą, który nie robił postępów z wyścigu na wyścig, popełniał kosztowne błędy i nie wnosił do zespołu znaczącego wsparcia finansowego. Nic więc dziwnego, że już po sześciu rundach stracił fotel drugiego kierowcy Alpine. Trudno nie uznać tej decyzji za słuszną – Australijczyk był najsłabszym debiutantem sezonu. Pozostaje jedynie kwestia rozliczenia francuskiego zespołu z wyboru jego następcy, o którym więcej poniżej.
Ocena redakcji: 1,7/10
20. Franco Colapinto

Franco Colapinto przebojem wdarł się do świata F1 w sezonie 2024. Zaczął znakomicie – od zdobycia punktów w Grand Prix Włoch – jednak w miarę upływu sezonu coraz częściej popełniał błędy, co ostatecznie kosztowało go szansę na stały fotel w 2025 roku. Został jednak kierowcą rezerwowym Alpine. Już od pierwszego wyścigu sezonu krążyły plotki, że to właśnie on ma zastąpić Jacka Doohana na stanowisku drugiego kierowcy.
Dzięki silnemu wsparciu argentyńskich sponsorów Colapinto utrzymał fotel kierowcy wyścigowego na dłużej, jednak przez cały sezon 2025 ani razu nie zdobył punktów. Wielokrotnie kończył wyścigi na ostatnich pozycjach i regularnie przegrywał zarówno kwalifikacje, jak i rywalizację wyścigową z Pierre’em Gaslym. W okresie, gdy obaj reprezentowali barwy Alpine, jego zespołowy partner zgromadził 15 punktów, podczas gdy dorobek Argentyńczyka pozostał zerowy.
Franco Colapinto pozostanie kierowcą Alpine na przyszły sezon, choć wynika to głównie z zaplecza finansowego, jakie wnosi – jego forma sportowa wciąż pozostawia wiele do życzenia. Trudno nie stwierdzić, że przy takich wynikach w innym, stabilnym zespole, nie utrzymałby miejsca. Mimo udziału w większej liczbie wyścigów Argentyńczyk zakończył sezon z takim samym dorobkiem punktowym jak Doohan, którego zastąpił. W klasyfikacji generalnej uplasował się wyżej jedynie dzięki 11. miejscu zdobytemu w Grand Prix Holandii.
Ocena redakcji: 2,3/10
19. Gabriel Bortoleto

Gabriel Bortoleto to pierwszy regularny kierowca z Brazylii w Formule 1 od 2016 roku, kiedy w stawce ścigał się Felipe Nasr. Debiutant stanął przed trudnym zadaniem – musiał rozpocząć karierę w najsłabszym zespole poprzedniego sezonu, a jego zespołowym rywalem był Nico Hülkenberg, jeden z najbardziej doświadczonych kierowców w obecnej stawce. Mimo to Brazylijczyk udźwignął presję związaną z debiutanckim rokiem.
Gabriel Bortoleto okazał się szybszy od Niemca w kwalifikacjach, pokonując go w stosunku 12:11. Jednak w niedzielnych zmaganiach, gdy rozdawane są punkty, górą był już Hülkenberg – również przy wyniku 12:11. Te statystyki pokazują, że Brazylijczyk postawił Niemcowi realne wyzwanie, które działało motywująco na obu kierowców oraz cały zespół. Efektem tej wewnętrznej rywalizacji było imponujące 70 punktów zdobytych przez ekipę w sezonie 2025.
Ostatecznie Bortoleto wyraźnie przegrał punktowo ze znacznie bardziej doświadczonym kolegą z zespołu – 51:19. Ale czy ktokolwiek oczekiwał, że debiutant pokona starego wyjadacza? Oczywiście, że nie! Brazylijczyk zaprezentował się zdecydowanie powyżej przeciętnej, a jego najlepszym rezultatem było szóste miejsce w Grand Prix Węgier. W trakcie całego sezonu punktował pięciokrotnie. Można śmiało przypuszczać, że w przyszłym roku Bortoleto będzie jeszcze lepszy.
Ocena redakcji: 5,6/10
18. Pierre Gasly

Gdy mówimy o zespole opartym na jednym kierowcy, myśl automatycznie kieruje się ku Red Bullowi i Maxowi Verstappenowi. Jednak w stawce jest jeszcze jedna ekipa i jeszcze jeden zawodnik, który w pełni zasługuje na to miano – Pierre Gasly. Francuz zdobył w tym sezonie 100% punktów dla Alpine, stając się bezdyskusyjnym liderem zespołu.
Gasly punktował wszędzie tam, gdzie osiągi zespołu na to pozwalały. W całym sezonie sześciokrotnie meldował się w punktowanej dziesiątce i wyraźnie pokonał zarówno Jacka Doohana, jak i Franco Colapinto. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jego szóste miejsce w Grand Prix Wielkiej Brytanii oraz siódma pozycja w Grand Prix Bahrajnu.
Myślę, że w sezonie 2025 Pierre Gasly bez wątpienia zasłużył na miano kierowcy bardzo dobrego. Nie jest to jeszcze poziom wybitny, ale z pewnością wyraźnie powyżej przeciętnej. Można wręcz zasugerować, że gdyby nie słabsza forma Alpine, Francuz realnie walczyłby o miejsca tuż za czołową dziesiątką klasyfikacji generalnej.
Ocena redakcji: 6/10
17. Yūki Tsunoda

Japończyk założył w tym sezonie ciężkie betonowe buty i jeszcze próbował przeprawić się w nich przez rzekę – tak można opisać awans Yūkiego Tsunody do seniorskiej ekipy Red Bulla. Otrzymał niezwykle wymagający w prowadzeniu, już nie mistrzowski samochód, trafił w środek atmosfery pełnej afer, a do tego jeździł obok najlepszego kierowcy obecnej dekady.
Choć Yūki Tsunoda rozpoczął sezon 2025 od zdobycia punktów w barwach Racing Bulls, szybki awans do głównego zespołu Red Bull i obsadzenie go w roli „drugiego” kierowcy całkowicie odebrały mu wyścigowe tempo. W całym sezonie punktował 11 razy, z czego 10 już jako zawodnik Red Bulla. Ostatecznie uzbierał zaledwie 33 punkty i musiał uznać druzgocącą przewagę Maxa Verstappena, który zdobył niemal czternastokrotnie więcej punktów.
Japończyk spisał się zdecydowanie poniżej oczekiwań, czego konsekwencją jest utrata miejsca wyścigowego na kolejny sezon. Owszem, możemy tłumaczyć to presją związaną z jazdą dla Red Bulla i ogromnym ciężarem tego fotela, jednak od zawodnika wchodzącego już w piąty sezon w Formule 1 wymaga się znacznie więcej.
Ocena redakcji: 2,6/10
16. Lance Stroll

Cóż, w przypadku Lance’a Strolla moje podsumowanie wydaje się niemal zbędne, ale z kronikarskiego obowiązku przedstawię jego sezon 2025. Kanadyjczyk przegrał wszystkie sesje kwalifikacyjne z Fernando Alonso, a w rywalizacji wyścigowej uległ mu w stosunku 16:8. Czasem zastanawiam się, kiedy u jego ojca, Lawrence’a, przeleje się czara goryczy i dostrzeże, że to właśnie syn jest piątym kołem u wozu Astona Martina – jednak najwyraźniej wciąż nie nadszedł na to odpowiedni moment.
Przez cały sezon Stroll zdobywał punkty jedynie w sześciu wyścigach, a tak naprawdę zaimponował tylko podczas Grand Prix Australii, które ukończył na szóstym miejscu. Jego forma na tle Fernando Alonso ponownie pozostawiała wiele do życzenia, a sam Kanadyjczyk zaliczył kolejny rok, w którym musiał uznać wyższość zespołowego kolegi – choć w jego przypadku to nic zaskakującego.
W padoku Formuły 1 w sezonie 2025 pojawiły się spekulacje, że Lance Stroll może rozważać zakończenie kariery w królowej sportów motorowych. Biorąc pod uwagę poważną kontuzję nadgarstków, której doznał w lutym 2023 roku, scenariusz ten wydaje się całkiem realny. Od dłuższego czasu u Kanadyjczyka trudno dostrzec sportową motywację, a jego zachowanie poza torem jedynie wzmacnia te przypuszczenia.
Ocena redakcji: 4,2/10
15. Esteban Ocon

Esteban Ocon to pierwszy kierowca w tym zestawieniu, który przegrał z debiutantem – choć niezwykle solidnym. Francuz miał w tym sezonie pełnić rolę lidera zespołu Haasa i przez pierwsze kilka weekendów faktycznie wywiązywał się z tego zadania wzorcowo, zdobywając czternaście punktów w czterech pierwszych wyścigach. Później jednak musiał uznać wyższość Olivera Bearmana.
Ocon uległ Brytyjczykowi w kwalifikacjach 12:14, a w wyścigach zanotował jedynie remis 12:12. Wszyscy wiedzą, jak obiecującym zawodnikiem jest Oliver Bearman, jednak dla Ocona był to już dziewiąty sezon w Formule 1, więc porażka z debiutantem zdecydowanie nie stawia go w najlepszym świetle.
Francuz zdobywał punkty w dziesięciu wyścigach, a na szczególne wyróżnienie zasługuje jego piąte miejsce w Grand Prix Chin – choć nawet ten wynik został przyćmiony przez znakomity występ jego zespołowego partnera. Ocon był solidnym gwarantem punktów, gdy samochód na to pozwalał, lecz nie pokazał nic ponad to, co dawał mu sprzęt.
Ocena redakcji: 5/10
14. Liam Lawson

Początek sezonu dla Nowozelandczyka wyglądał fatalnie – po dwóch bardzo słabych występach w barwach Red Bulla szybko został zdegradowany do Racing Bulls. Pierwsze punkty zdobył dopiero w ósmej rundzie mistrzostw, podczas Grand Prix Monako. Od tego momentu jednak jego forma wyraźnie zaczęła rosnąć, a sam Lawson stopniowo się odbudowywał.
W całym sezonie Liam Lawson wyraźnie ustępował Isackowi Hadjarowi – 6:13 w kwalifikacjach i 8:13 w wyścigach. Mimo to, biorąc pod uwagę niewątpliwy rollercoaster trudnych wyzwań na początku roku, można jego sezon ocenić raczej pozytywnie.
Nowozelandczyk zasłużył na utrzymanie fotela wyścigowego w kolejnym sezonie, ale będzie to jego ostatnia szansa. Jeśli przegra rywalizację z debiutantem Arvidem Linbladem, pożegna się z Formułą 1 z hukiem. Zwycięstwo w tym pojedynku z kolei otworzy przed nim ogromną szansę na objęcie roli lidera w Racing Bulls.
Ocena redakcji: 5,2/10
13. Oliver Bearman

Utalentowany Brytyjczyk miał zdecydowanie czym zachwycić w swoim debiutanckim sezonie – punktował aż dziewięciokrotnie, w tym imponująco zajmując czwarte miejsce w Grand Prix Meksyku. Choć nie zostanie najlepszym debiutantem, w tym podsumowaniu sezonu 2025 trzeba przyznać Bearmanowi, że to był naprawdę udany rok w jego wykonaniu.
41 punktów w mistrzostwach stanowiło solidną podstawę ósmego miejsca Haasa w tym sezonie. Bearman przez większość roku jeździł bez kosztownych błędów, w pełni wykorzystując potencjał samochodu, a czasami, jak w Meksyku, potrafił wycisnąć z niego coś ekstra. W rywalizacji z Estebanem Oconem okazał się lepszy, co dobrze rokuje na dalszą karierę młodego Brytyjczyka.
Z ogromną ciekawością warto śledzić poczynania Brytyjczyka w kolejnym sezonie – to kierowca o wyjątkowym talencie, który z pewnością jeszcze nie raz zabłyśnie na torze.
Ocena redakcji: 6,2/10
12. Isack Hadjar

Isack Hadjar to bezsprzecznie najlepszy debiutant minionego sezonu Formuły 1. Francuz zdobywał punkty aż 11 razy, a podczas Grand Prix Holandii stanął na podium – wynik tym bardziej imponujący, biorąc pod uwagę jego pozycję w mistrzostwach.
Hadjar wyraźnie pokonał Lawsona i zasłużył na awans do Red Bulla w nadchodzącym sezonie. Był bez wątpienia drugim, po Maxie Verstappenie, najlepszym kierowcą w stajni Byków. Przytrafiały mu się błędy, na przykład podczas okrążenia formującego w Grand Prix Australii, jednak w tym przypadku można je w pełni usprawiedliwić faktem, że był to jego pierwszy sezon w Formule 1.
Nie można też zapominać, że Francuz w tym sezonie miał sporo pecha, jak choćby w Grand Prix Kataru, gdzie jechał na punktowanej pozycji, lecz musiał się wycofać z wyścigu z powodu uszkodzeń. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, sezon młodego Francuza można uznać za zdecydowanie udany, co potwierdza również ocena redakcji.
Ocena redakcji: 7,5/10
11. Nico Hülkenberg

Sezon 2025 był prawdopodobnie jednym z najlepszych w karierze Nico Hülkenberga – pierwszy finisz na podium, bezdyskusyjna rola lidera Saubera, a do tego 11. miejsce w klasyfikacji kierowców przy dopiero dziewiątym samochodzie w mistrzostwach konstruktorów.
Można zarzucić Niemcowi, że w kwalifikacjach ustępował Bortoleto, jednak ostatecznie liczą się punkty, a tutaj Hülkenberg osiągnął naprawdę znakomity wynik. Kluczowym elementem tego sukcesu było wymarzone podium w Wielkiej Brytanii, na które czekał aż 239 wyścigów.
Moim zdaniem Niemiec wciąż należy do najbardziej niedocenianych kierowców w Formule 1. Owszem, zdarzają mu się słabsze momenty i wyścigi bez formy, ale wciąż pozostaje niezwykle solidnym zawodnikiem, który może stać się fundamentem dla potencjalnego sukcesu Audi w nadchodzącym sezonie 2026.
Ocena redakcji: 7,6/10
10. Fernando Alonso

Stwierdzenie, że bez Fernando Alonso Aston Martin znalazłby się na samym końcu stawki, byłoby jedynie delikatnym ujęciem sytuacji. Hiszpan z Oviedo zdecydowanie udźwignął zespół, a sezon zakończył jako najwyżej sklasyfikowany kierowca Aston Martina, pewnie mieszcząc się w czołowej dziesiątce tegorocznych mistrzostw.
Choć początek sezonu w wykonaniu doświadczonego Fernando Alonso nie napawał optymizmem – zero punktów w pierwszych ośmiu rundach – później sytuacja uległa wyraźnej poprawie. W kolejnych szesnastu weekendach wyścigowych Hiszpan aż dwunastokrotnie meldował się w punktach, a na szczególne wyróżnienie zasługuje jego znakomite piąte miejsce w Grand Prix Belgii.
Czy Alonso zachwycił w tym sezonie? Niekoniecznie. Jednak jeździł wyraźnie powyżej możliwości Astona Martina i, co najważniejsze, zachował imponującą konsekwencję. Być może nigdy więcej nie zobaczymy go w naprawdę konkurencyjnym samochodzie, dlatego tym bardziej należy docenić fakt, że z ósmym bolidem w stawce potrafił zakończyć mistrzostwa na dziesiątej pozycji.
Ocena redakcji: 6,5/10
9. Carlos Sainz

Gdy Carlos Sainz dołączał do Williamsa na początku 2025 roku, wielu spodziewało się niemal tragicznego scenariusza – świetny, regularny kierowca trafiający do zespołu dysponującego jednym z najsłabszych samochodów w stawce. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna: pełna sportowego romantyzmu i imponującej odbudowy ekipy, zwieńczonej dwoma podium wywalczonymi przez Hiszpana w trakcie sezonu.
Choć Sainz przegrał zarówno punktowo, jak i w bezpośrednich wyścigowych pojedynkach z Albonem – odpowiednio 73:64 oraz 14:9 – warto pamiętać, że dołączał do zespołu, w którym Taj od lat pełnił wyraźną rolę lidera. Hiszpan stanął więc przed wymagającym zadaniem. Ostatecznie faktycznie uległ Albonowi, jednak trudno nie zauważyć, że jak na pierwszy sezon w nowych barwach Sainz zaprezentował poziom co najmniej solidny, podczas gdy Albon, dysponując dobrze mu znanym i konkurencyjnym samochodem, pozostawił po sobie poczucie niewykorzystanego potencjału.
Sainz udowodnił, że dysponuje znakomitym tempem – najlepiej świadczy o tym fakt, że w kwalifikacjach aż czternastokrotnie pokonał Albona. Co więcej, dwukrotnie stanął na podium, co stanowi najlepszy wynik Williamsa od 2015 roku, kiedy to Valtteri Bottas i Felipe Massa zdobyli łącznie cztery podia dla zespołu z Grove.
Ocena redakcji: 7/10
8. Alexander Albon

Choć Alex Albon ukończył mistrzostwa na ósmej pozycji – najwyższej odkąd reprezentuje barwy Williamsa – jego sukces może być nieco przyćmiony osiągnięciami kolegi z garażu. Taj jeździł solidnie i regularnie punktował zwłaszcza na początku sezonu, w czasie gdy Sainz dopiero odnajdywał swoje tempo.
Albon zdobył punkty w 12 wyścigach, z czego zdecydowaną większość w pierwszych ośmiu rundach sezonu. Warto zaznaczyć, że aż czterokrotnie finiszował na piątej pozycji – w Australii, Miami, Imoli oraz Holandii. Pozostał liderem zespołu i szczególnie w początkowej fazie sezonu stanowił filar Williamsa w okresie, gdy Sainz wciąż zmagał się z odnalezieniem odpowiedniego tempa.
Czy jednak możemy powiedzieć, że Taj był wyraźnie lepszy od Hiszpana? Patrząc na drugą część sezonu, w której Sainz w pełni odnalazł się w nowym zespole – zdecydowanie nie. Obaj prezentowali porównywalny poziom, a perspektywa ich rywalizacji w sezonie 2026 zapowiada się co najmniej ekscytująco.
Ocena redakcji: 6,7/10
7. Andrea Kimi Antonelli

Andrea Kimi Antonelli to kierowca, który wypadł poniżej wygórowanych oczekiwań – zwłaszcza tych kreowanych przez Toto Wolffa. Część kibiców widziała w młodym Włochu „nowego Maxa Verstappena”, zapominając jednak, że mówimy o zaledwie 18-latku, dla którego sezon 2025 był debiutem w Formule 1.
Antonelli trzykrotnie stawał na podium – w Kanadzie i Las Vegas finiszował na trzeciej pozycji, a w Brazylii wywalczył najlepszy wynik w karierze, zajmując drugie miejsce. Jako debiutant w barwach Mercedesa wyraźnie ustępował George’owi Russellowi – 21:3 w wewnętrznych pojedynkach oraz ponad dwukrotnie mniej zdobytych punktów – ale czy dane te świadczą o słabym sezonie? Zważywszy, że Russell był trzecim najlepszym kierowcą w tym sezonie, zdecydowanie nie.
Przed Antonellim rysuje się bardzo obiecująca przyszłość – z każdym kolejnym sezonem będzie lepiej radził sobie z presją i rosnącymi oczekiwaniami. A biorąc pod uwagę, że sam Andrea jest ulubieńcem Maxa Verstappena, można przypuszczać, że w nadchodzących latach skorzysta z wielu cennych wskazówek przekazanych mu przez swojego nieformalnego mentora.
Ocena redakcji: 6,5/10
6. Lewis Hamilton

Jeśli ktoś w tym sezonie rozczarował Tifosi, to z pewnością był to Lewis Hamilton. Brytyjczyk, drugi najlepiej opłacany kierowca w stawce, zupełnie nie odnalazł się w barwach włoskiej ekipy. Choć nikt nie ma wątpliwości co do klasy siedmiokrotnego mistrza świata, to jednak sezon 2025 należy uznać za jeden z najsłabszych w całej jego karierze.
Początek sezonu był obiecujący – Hamilton zdobył punkty w Australii, a w Chinach triumfował w sprincie. Jednak z czasem Brytyjczyk coraz częściej przegrywał nie tylko z Charlesem Leclerciem, który pokonał go zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigach, lecz także z Andreą Kimim Antonellim, Georgem Russellem czy Maxem Verstappenem.
Brak choćby jednego podium w całym sezonie to prawdziwa katastrofa, a szóste miejsce w klasyfikacji generalnej stanowi jedynie absolutne minimum, jakie udało mu się wywalczyć. Hamilton wyraźnie męczy się w barwach Ferrari, a jeśli sezon 2026 nie przyniesie powrotu dawnej formy, może okazać się jego ostatnim rokiem w Formule 1.
Ocena redakcji: 4,3/10
5. Charles Leclerc

Charles Leclerc zdecydowanie wycisnął z tegorocznego Ferrari maksimum możliwości – siedem podiów w czwartym najszybszym zespole stawki to rezultat naprawdę godny uznania. Monakijczyk był wyraźnie lepszy i szybszy od Hamiltona, a zarazem po raz kolejny potwierdził status niekwestionowanego lidera ekipy z Maranello.
Leclerc to jeden z nielicznych kierowców, których w tym sezonie można określić mianem wybitnych. Choć Monakijczykowi zdarzyło się kilka słabszych weekendów, jego ogólny dorobek i forma pozostawiają bardzo pozytywne wrażenie.
George Russell i Charles Leclerc pochodzą z tej samej utalentowanej generacji kierowców Formuły 1. Minusem w ostatecznej ocenie Monakijczyka pozostaje jednak fakt, że wyraźnie przegrał punktowo z Brytyjczykiem, którego na tym etapie można chyba uznać za lepszego zawodnika. Niewątpliwie jednak ich bezpośrednie starcie w równych samochodach byłoby znakomitym widowiskiem.
Ocena redakcji: 7,8/10
4. George Russell

George Russell jest pierwszym kierowcą w tym zestawieniu, który moim zdaniem zasługuje na miejsce na podium pod względem formy prezentowanej przez cały sezon. Brytyjczyk aż dziewięć razy stawał na podium, a w tym dwukrotnie zwyciężał – w Kanadzie i Singapurze.
Russell nie tylko potwierdził swoją pozycję lidera w Mercedesie, lecz także przez pierwszą część sezonu trzymał się bardzo blisko Maxa Verstappena – kierowcy wybitnego, mimo że dysponującego słabszym od Brytyjczyka samochodem. To właśnie fakt, że mimo konkurencyjnego auta Russell nie zdołał realnie włączyć się do walki o tytuł, sprawił, że zajmie dopiero trzecie miejsce w zestawieniu najlepszych kierowców sezonu. Wciąż jednak uważam, że rok 2025 może okazać się jednym z najlepszych w jego karierze.
Na przestrzeni całego sezonu Russell tylko raz zakończył weekend bez punktów – podczas Grand Prix Monako. Uważam, że w pełni wykorzystał potencjał Mercedesa i dzięki konsekwentnej jeździe zdołał zgromadzić aż 319 punktów. Pozostaje również jedynym zawodnikiem spoza trójki Max Verstappen oraz duet McLarena, który w tym roku odniósł zwycięstwo w Grand Prix.
Co ciekawe, sezon 2025 jest dla Russella najlepszy pod wieloma względami – choćby liczbą wizyt na podium czy dorobkiem punktowym na jego zakończenie. Brytyjczyk coraz wyraźniej sygnalizuje swoje mistrzowskie aspiracje i nie wykluczam, że jeśli Mercedes dostarczy mu konkurencyjny samochód w przyszłym roku, możemy doczekać się nowego brytyjskiego mistrza w ekipie z Brackley.
Ocena redakcji: 8,5/10
3. Oscar Piastri

Oscar Piastri to pierwszy z trójki kierowców, którzy walczyli o mistrzostwo aż do samego końca sezonu. W jego pierwszej części to właśnie Australijczyk był zdecydowanym faworytem do tytułu. Zanotował imponującą serię ośmiu kolejnych finiszów na podium – od zwycięstwa w Chinach aż po triumf w Hiszpanii. Jednak w drugiej połowie sezonu jego forma wyraźnie się załamała, co kosztowało go nie tylko mistrzostwo, ale nawet tytuł wicemistrza.
Przez pierwsze dwa sezony wydawało się, że Piastri jest kierowcą całkowicie odpornym na presję. Tymczasem to właśnie ona zdawała się go w tym roku przytłaczać. McLaren oczekiwał od niego jasnej deklaracji, że powalczy o mistrzostwo świata – i pech chciał, że właśnie od momentu, gdy taka deklaracja padła, Australijczyk zaczął notować słabsze wyniki. Po Grand Prix Włoch, podczas którego zespół polecił mu przepuścić Norrisa w imię fair play, Piastri stał się cieniem samego siebie.
Wypadek w Azerbejdżanie i przedwczesne zakończenie rywalizacji, seria sześciu kolejnych wyścigów bez podium oraz regularne porażki z Norrisem – zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigach – praktycznie wyeliminowały Piastriego z walki o tytuł. Do tego doszła jeszcze pogoń ze strony Maxa Verstappena. W efekcie na trzy rundy przed końcem sezonu Piastri przestał być faworytem do mistrzostwa.
Na korzyść Australijczyka trzeba podkreślić, że przejechał naprawdę bardzo dobry sezon, choć popełniał błędy typowe dla kierowcy, który po raz pierwszy realnie walczy o mistrzostwo. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie, ale Piastri naprawdę może być z siebie dumny. Jednocześnie świadomość niewykorzystanej szansy – w sezonie, w którym Max Verstappen dysponował słabszym samochodem, a Lando Norris nie prezentował życiowej formy – z pewnością jeszcze długo będzie go dręczyć.
Koniec końców Piastri zostanie zapamiętany jako ten, który na własne życzenie wypuścił tytuł z rąk. Na pocieszenie dla jego fanów można dodać, że w dwóch ostatnich wyścigach sezonu prezentował się naprawdę dobrze, choć w obu przypadkach musiał uznać wyższość Maxa Verstappena – w Katarze z powodu nietrafionej strategii, a w Abu Zabi z powodu lepszej dyspozycji Holendra.
Ocena redakcji: 7,7/10
2. Max Verstappen

Pokonany. Tak – Max Verstappen został w tym sezonie pokonany w bezpośredniej walce o tytuł, jednak przede wszystkim warto zauważyć, że po pierwszej połowie sezonu mało kto traktował Holendra jako realnego kandydata do mistrzostwa aż do samego końca.
I na tym polega wielkość Holendra – jego nigdy nie wolno lekceważyć. Choć jego niesamowity pościg, zaczynający się od ponad 100-punktowej straty do lidera, ostatecznie zakończył się dwupunktowym niedoborem na mecie sezonu, to wciąż Max Verstappen był najlepszym kierowcą roku 2025.
Największa liczba zwycięstw, najwięcej pole positions czy imponująca seria dziesięciu kolejnych podium – to tylko część niezwykłych statystyk, jakie Verstappen wykręcił w tym sezonie. Przez znaczną jego część Holender dysponował samochodem zdecydowanie niewystarczającym do regularnej walki w czołówce, a mimo to pozostawał jedyną stabilną siłą w pogrążonym w chaosie Red Bullu. Jego triumfy, takie jak w Japonii czy Imoli, miały w sobie wręcz romantyczny wymiar – były historią mistrza, który nigdy nie składa broni.
Oczywiście można zastanawiać się, co by było, gdyby nie feralny incydent w Hiszpanii czy wycofanie z wyścigu w Austrii – ale czy ktokolwiek wciąż nie przywykł do tego, jakim kierowcą jest Verstappen? Holender zawsze szuka przestrzeni tam, gdzie inni nie odważyliby się zaatakować; broni się tam, gdzie większość spodziewałaby się kolizji; a do tego ma mentalność bezwzględnie ukierunkowaną na zwyciężanie. I właśnie ten styl sprawił, że byliśmy świadkami prawdopodobnie najlepszego comebacku w historii Formuły 1, który ostatecznie nie zakończył się sukcesem.
Max Verstappen pozostaje na absolutnym szczycie obecnej ery Formuły 1. Brak tytułu w tym sezonie postrzegałbym raczej jako dodatkową motywację dla Holendra niż jako zwiastun schyłku jego kariery. Jeśli tylko dostanie odpowiednie narzędzia, z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Ocena redakcji: 9,7/10
1. Lando Norris

Lando Norris w pełni zasłużył na tytuł mistrza świata w tym sezonie. Owszem, sprzyjał mu fakt, że Oscar Piastri zaczął regularnie popełniać błędy, a Max Verstappen nie dysponował samochodem pozwalającym „wyczarować” mistrzostwo. Mimo to Norris znalazł się dokładnie tam, gdzie powinien być mistrz świata.
Norris wygrał w tym sezonie siedem wyścigów, a aż osiemnaście razy finiszował na podium – najwięcej ze wszystkich kierowców. Oczywiście sam fakt, że mając do dyspozycji tak znakomity samochód jak tegoroczny McLaren, wciąż musiał walczyć i kalkulować punkty do samego końca, by nie przegrać z Maxem Verstappenem, pozwala stwierdzić, że nie był najlepszym kierowcą sezonu.
Popełniał błędy – to naturalne w trakcie tak długiego sezonu. Dopiero czwarte miejsce w Arabii Saudyjskiej, kosztowna kolizja w Kanadzie czy nieudane kwalifikacje w Azerbejdżanie to tylko część sytuacji, w których Lando Norris nie wykorzystał pełnego potencjału tegorocznego McLarena. Ale czy mistrz zawsze jeździ bezbłędnie? Oczywiście, że nie – do takiego przekonania przyzwyczaił nas jedynie Max Verstappen.
Lando Norris zrobił dokładnie to, czego należało oczekiwać od kierowcy z większym doświadczeniem niż Oscar Piastri – w kluczowym momencie znacznie lepiej wykorzystał potencjał swojego samochodu, a przede wszystkim nie ugiął się pod presją, jaką wywierał na niego Holender z Red Bulla.
Na koniec chcę, by wybrzmiało to jeszcze raz w pełnej klarowności: Max Verstappen – w mojej ocenie i w ocenie redakcji – był najlepszym kierowcą tego sezonu Formuły 1. Jednak Lando Norris w pełni zasłużył na swój pierwszy tytuł mistrza świata. Wykorzystał potencjał samochodu, poradził sobie z presją i wyciągał wnioski – a to tylko część elementów, które ostatecznie przyniosły mu mistrzostwo świata, zdobyte przewagą zaledwie dwóch punktów.
Ocena redakcji: 8,8/10
Podsumowanie
Tabela ocen kierowców wystawiona przez część redakcji Kontry za sezon 2025:
| Miejsce | Kierowca | Ocena |
|---|---|---|
| 1 | Max Verstappen | 9,7 |
| 2 | Lando Norris | 8,8 |
| 3 | George Russell | 8,5 |
| 4 | Charles Leclerc | 7,8 |
| 5 | Oscar Piastri | 7,7 |
| 6 | Nico Hülkenberg | 7,6 |
| 7 | Isack Hadjar | 7,5 |
| 8 | Carlos Sainz | 7,0 |
| 9 | Alexander Albon | 6,7 |
| 10 | Fernando Alonso | 6,5 |
| 11 | Andrea Kimi Antonelii | 6,5 |
| 12 | Oliver Bearman | 6,2 |
| 13 | Pierre Gasly | 6,0 |
| 14 | Gabriel Bortoleto | 5,6 |
| 15 | Liam Lawson | 5,2 |
| 16 | Esteban Ocon | 5,0 |
| 17 | Lewis Hamilton | 4,3 |
| 18 | Lance Stroll | 4,2 |
| 19 | Yūki Tsunoda | 2,6 |
| 20 | Franco Colapinto | 2,3 |
| 21 | Jack Doohan | 1,7 |
Skład redakcji, który wziął udział w ocenach:
– Igor Osica,
– Maciej Szczepanik,
– Max Marciniak,
– Nicola Chwist,
– Oliwier Rychły,
– Adrian Kleć,
– Jan Kawecki,
– Mateusz Nieradzik,
– Marcel Gawin,
– Wiktor Żuchowski.
Źródło obrazka poglądowego: https://x.com/TheNationalNews/highlights

