GP Arabii Saudyjskiej 2021

Sezon 2021. Przedostatnia runda sezonu. W ostatnich kilku latach na tym etapie rywalizacji sprawa mistrzostwa świata była już wyjaśniona. Tym razem sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Max Verstappen i Lewis Hamilton toczyli pojedynek rozgrzewający fanów do czerwoności. Przedostatnia batalia sezonu przypadła na debiutujące w kalendarzu GP Arabii Saudyjskiej w Dżuddzie.

Przed drugą od końca rundą sezonu Max Verstappen prowadził w klasyfikacji generalnej z ośmiopunktową przewagą nad Hamiltonem. To Brytyjczyk był jednak na fali po fenomenalnym występie w GP Brazylii oraz pewnym zwycięstwie w GP Kataru. W klasyfikacji zespołowej prowadził Mercedes, z przewagą pięciu punktów nad Red Bullem. Walka o oba tytuły mistrzowskie trwała w najlepsze, a o przedostatnim jej akcie, czyli GP Arabii Saudyjskiej 2021, przeczytacie w artykule.

Okrążenie (prawie) idealne

Już kwalifikacje dostarczyły wielkich emocji w walce o mistrzostwo świata. Po pierwszej sesji przejazdów w Q3 Verstappen był wyraźnie z przodu, z przewagą prawie czterech dziesiątych sekundy nad Hamiltonem, który był nie tylko za Holendrem, ale też za swoim zespołowym partnerem – Valtterim Bottasem. Na nieco ponad minutę przed końcem siedmiokrotny mistrz świata poprawił swój czas i wyprzedził Verstappena. Wszystkie oczy były zwrócone na Maxa, który jako ostatni zaczął swój finałowy przejazd.

Kierowca Red Bulla postawił wszystko na jedną kartę i jechał na absolutnym limicie. Już na wyjściu z drugiego zakrętu niemal zahaczył o barierę. Agresywna jazda dawała swoje efekty. Pierwszy sektor – fioletowy; o jedną dziesiątą lepszy od Hamiltona. Drugi sektor również fioletowy, a przewaga nad Brytyjczykiem wynosiła już 0.244 sekundy. To było okrążenie życia Verstappena. Jego dotychczasowe magnum opus. Aż do ostatniego zakrętu.

Verstappen na ostatnim hamowaniu przesadził i zblokował lewe przednie koło. Mimo to próbował zmieścić się w zakręcie. To nie miało prawa się udać. Kierowca Red Bulla uderzył w bandę i z uszkodzonym tylnym zawieszeniem zatrzymał się kilka metrów dalej. Na domiar złego w międzyczasie także Valtteri Bottas poprawił się i awansował przed Verstappena. Mercedesy świętowały, a Red Bull i Verstappen mogli tylko się zastanawiać, co by było, gdyby nie błąd w ostatnim zakręcie.

Max Verstappen odchodzi od swojego bolidu po kraksie w ostatnim zakręcie podczas kwalifikacji. Źródło: Red Bull Content Pool

Cisza przed burzą, czyli pierwsze 10. okrążeń wyścigu

Zadanie Verstappena było niezwykle trudne, szczególnie biorąc pod uwagę to, jak dobrze radziły sobie Mercedesy w ostatnich dwóch wyścigach. Pierwszą okazją Red Bulla, by ugryźć rywali, był start. Ten został jednak świetnie rozegrany przez Hamiltona i Bottasa, którzy utrzymali swoje pozycje. Pierwsze okrążenie przebiegło niespodziewanie spokojnie. Niespodziewanie, gdyż przed wyścigiem obawiano się, że ciasne, lecz bardzo szybkie zakręty na torze w Dżuddzie mogą być miejscem chaosu. Te zmartwienia zresztą niedługo później okazały się jak najbardziej słuszne.

Po spokojnych pierwszych kilkunastu minutach na 10. okrążeniu wyścig do góry nogami przewrócił wypadek Micka Schumachera. Kierowca Haasa roztrzaskał swój bolid w bardzo szybkim 22. zakręcie. Na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, co wykorzystał Mercedes, ściągając obu swoich kierowców na zmianę opon. Na torze pozostał Verstappen, a to chwilę później okazało się przełomową i niezwykle szczęśliwą decyzją. Ze względu na zniszczone bariery po kraksie Schumachera została wywieszona czerwona flaga. Dzięki przerwaniu wyścigu Verstappen mógł „za darmo” zmienić opony i pozostać na prowadzeniu, które zyskał po zjeździe kierowców Mercedesa do pit stopu.

Chaotyczny restart wyścigu

Po przerwie spowodowanej czerwoną flagą kierowcy po raz drugi w GP Arabii Saudyjskiej 2021 ustawili się na polach startowych. Verstappen na pierwszej pozycji, Hamilton na drugiej. To Brytyjczyk lepiej ruszył po zgaśnięciu czerwonych świateł. Kierowca Mercedesa objął prowadzenie i był po wewnętrznej pierwszego zakrętu, ale Verstappen spróbował swoich sił od zewnętrznej. A może należałoby powiedzieć, że nie po zewnętrznej, a na poboczu szykany, którą ściął, by wrócić na tor tuż przed Hamiltona. Siedmiokrotny mistrz świata musiał zwolnić i stracił także drugą pozycję na rzecz Estebana Ocona w Alpine, który dość niespodziewanie znalazł się w środku zamieszania związanego z walką o mistrzostwo świata.

Chwilę później, bo w trzecim zakręcie, potwierdziły się obawy dotyczące bezpieczeństwa na torze w Dżuddzie. Charles Leclerc uderzył w Sergio Péreza, którego bolid stanął bokiem na środku toru. Słaba widoczność w tamtym miejscu spowodowała kolizję nieco dalej w stawce. Nikita Mazepin, który nie miał czasu zareagować na zwalniających rywali, uderzył mocno w tył Williamsa George’a Russella. Ta dwójka, a także wspominany Pérez, od którego zaczął się efekt domina, odpadli z wyścigu. Sędziowie ze względu na trzy zniszczone bolidy na torze i masę pozostawionych części zdecydowali się po raz drugi wywiesić czerwoną flagę.

Negocjacje o pozycje startowe i drugi restart

GP Arabii Saudyjskiej 2021 należy chyba uznać za szczyt absurdu, jeśli chodzi o komunikację radiową między zespołami a Michaelem Masim, dyrektorem wyścigu. Te rozmowy na przestrzeni sezonu przynosiły wiele pamiętnych sytuacji. Jedną z nich były negocjacje między Red Bullem a FIA w sprawie pozycji startowych na restarcie. Dyrektor wyścigu zaproponował zespołowi z Milton Keynes przesunięcie Verstappena na trzecie miejsce, dzięki czemu Holender uniknie ewentualnej kary za wyprzedzanie poza torem. Po kilku minutach rozmów ostatecznym rozwiązaniem było ustawienie czołowej trójki w kolejności: Ocon, Hamilton, Verstappen.

W ten oto przedziwny sposób Esteban Ocon znalazł się na pierwszym polu startowym, mimo że do tej pory ani przez moment nie prowadził w wyścigu. Na 17. okrążeniu kierowcy wrócili do rywalizacji. Pierwszy zakręt znów przyniósł przetasowania. Cała czołowa trójka wystartowała solidnie i przed hamowaniem Hamilton był po wewnętrznej Ocona. Verstappen ponownie postawił wszystko na jedną kartę i agresywnie zanurkował od wewnętrznej obydwu kierowców. Hamilton, żeby uniknąć kolizji z Holendrem, musiał lekko odbić w prawo, przez co zahaczył Ocona. Francuz tym samym został wypchnięty poza tor, ściął szykanę i wrócił na pierwszej pozycji, którą natychmiast oddał Verstappenowi przed czwartym zakrętem.

Restart GP Arabii Saudyjskiej 2021
Max Verstappen i jego agresywny atak po wewnętrznej pierwszego zakrętu. Źródło: Red Bull Content Pool

Lewis Hamilton znów znalazł się w piekielnie trudnej sytuacji. Na 18. okrążeniu kierowca Mercedesa wrócił na drugie miejsce, dzięki wyprzedzeniu Ocona w pierwszym zakręcie. Rywalem siedmiokrotnego mistrza świata był więc już tylko Verstappen… czy raczej aż Verstappen. Holender w ten weekend ponownie pokazał, że nie cofnie się przed niczym, aby zdobyć swój pierwszy tytuł mistrzowski w F1.

Pościg Lewisa Hamiltona

Emocji nie brakowało także w środku stawki. Na 23. okrążeniu Yūki Tsunoda przeprowadził nieudany atak i zderzył się z Sebastianem Vettelem w walce o ósme miejsce. Japończyk w wyniku kolizji stracił przednie skrzydło i chwilę zajęło mu ruszenie z pobocza, ale zdołał pojechać dalej i nie spowodował kolejnej neutralizacji wyścigu. Problemy miał także Fernando Alonso, który obrócił się w ósmym zakręcie. Szczęśliwie uniknął uderzenia w bandy. Kolejną kolizję zaliczył Vettel, tym razem zderzając się z Räikkönenem. Obaj kierowcy pojechali dalej, lecz zostawili po sobie części na torze.

Tsunoda GP Arabii Saudyjskiej 2021
Yūki Tsunoda w alei serwisowej bez przedniego skrzydła. Źródło: Red Bull Content Pool

Tymczasem Hamilton dość mozolnie brał się za atak na Verstappena. Już w okolicy połowy wyścigu, czyli 25. okrążenia, znalazł się mniej niż sekundę za Red Bullem i mógł korzystać z pomocy DRS-u. W końcu na 36. okrążeniu Hamilton lepiej wyszedł z ostatniego zakrętu i przypuścił atak na prostej startowej. Siedmiokrotny mistrz świata znalazł się na prowadzeniu, ale tylko na chwilę. Verstappen ponownie zaryzykował na hamowaniu, bardzo mocno je opóźnił i niemal uderzył w bolid Mercedesa na wejściu w pierwszy zakręt. Kontaktu udało się uniknąć, a kierowca Red Bulla znów ściął szykanę i utrzymał pierwszą pozycję. Kara była jednak nieunikniona.

Absurdalna kolizja i końcówka wyścigu

Jeszcze na tym samym 37. okrążeniu Verstappen dostał od zespołu polecenie przepuszczenia Hamiltona. Holender chciał to rozegrać sprytnie – oddać pozycję rywalowi tuż przed punktem detekcji DRS przed ostatnim zakrętem, tak żeby na wyjściu zyskać i zaatakować z pomocą otwartego tylnego skrzydła na prostej start–meta. Hamilton nie został poinformowany o tym, że Verstappen ma oddać mu pozycję. Wiedząc, że jeśli ominie kierowcę Red Bulla, to za chwilę i tak straci pierwszą pozycję, jechał zaraz za nim. Obrazek był bardzo niecodzienny. Obaj kierowcy stopniowo zwalniali w jednym z najszybszych miejsc na torze, nie chcąc prowadzić w punkcie detekcji DRS. W końcu Verstappen nieco mocniej wcisnął hamulec, a zdezorientowany Hamilton wjechał w tył bolidu rywala przy bardzo, jak na standardy F1, niskiej prędkości.

Hamilton Verstappen kolizja 2021
Moment po absurdalnej kolizji Verstappena i Hamiltona. Źródło: Red Bull Content Pool

W bolidzie Verstappena uszkodzony został dyfuzor, a Hamilton stracił kawałek przedniego skrzydła. Obaj pojechali dalej, wciąż w tej samej kolejności. Napięcie i poziom absurdu rywalizacji sięgał nowych wyżyn, co było sporym osiągnięciem, patrząc na to, jak wiele niezwykłych rzeczy działo się już w 2021 roku. Przez następne okrążenia wrzała dyskusja między Mercedesem a FIA na temat przepuszczenia Hamiltona. Zespół domagał się, żeby Verstappen zrobił to ponownie. Na 42. okrążeniu Holender znowu zwolnił na dojeździe do ostatniego zakrętu i tym razem przepuścił rywala… tylko po to, by zaatakować go na hamowaniu i odzyskać prowadzenie.

Ciśnienie w Mercedesie podskakiwało do wartości niewidzianych nigdy wcześniej. Toto Wolff z wściekłości rzucił słuchawkami, Hamilton nazwał swojego rywala „szaleńcem” w wiadomości radiowej. Tymczasem FIA wreszcie podjęła jakieś działania. Verstappen otrzymał pięć sekund kary za wcześniejszy incydent z pierwszej szykany, gdzie zyskał przewagę, wyjeżdżając za tor. Holender wciąż zapraszał Hamiltona do swoich gierek, ale na 43. okrążeniu nieco się przeliczył, gdy przepuścił Brytyjczyka przed ostatnim zakrętem, z zamiarem kontry na prostej startowej. Tym razem siedmiokrotny mistrz świata nie dał się nabrać i wywiózł kierowcę Red Bulla szeroko w zakręcie, aby nie miał już szans na kontratak.

Na koniec wyścigu emocji dostarczył drugi kierowca Mercedesa. Valtteri Bottas wcześniej wyprzedził Ricciardo i jechał na czwartym miejscu, zaraz za Estebanem Oconem. Na ostatnich okrążeniach Fin próbował swoich sił, ale kierowca Alpine świetnie się bronił. Walka trwała do samego końca. Dosłownie, gdyż Bottas awansował na trzecią pozycję na ostatnim okrążeniu na prostej start–meta, wykorzystując przewagę prędkości i otwarte tylne skrzydło w swoim samochodzie. Kierowca Mercedesa pokonał Ocona o nieco ponad jedną dziesiątą sekundy.

Tymczasem Lewis Hamilton odjechał Verstappenowi na około siedem sekund i wygrał być może najbardziej absurdalną i niecodzienną rywalizację sezonu 2021. Verstappen, który poza pięciosekundową karą za ścięcie szykany otrzymał po wyścigu także 10 sekund kary za spowodowanie kolizji, mimo dodanych do czasu wyścigu sekund został sklasyfikowany na drugim miejscu. Emocje u obu kierowców wciąż były ogromne. Po Hamiltonie, poza radością, było widać zmęczenie – przede wszystkim psychiczne – tym długim pojedynkiem, a Verstappen był na tyle niezadowolony z ostatecznych wyników, że opuścił podium i celebrację trofeów zaraz po odegraniu hymnów.

Hamilton Verstappen podium GP Arabii Saudyjskiej 2021
Lewis Hamilton celebruje zwycięstwo w GP Arabii Saudyjskiej. W tle rozczarowany Max Verstappen. Źródło: x.com / @F1

Wyniki GP Arabii Saudyjskiej 2021 oznaczały, że do ostatniej rundy sezonu Hamilton i Verstappen przystępowali z dokładnie tą samą liczbą punktów – 369,5. GP Arabii Saudyjskiej 2021 było więc tylko przystawką do tego, co czekało fanów F1 w następnym tygodniu w Abu Zabi. Warto jednak przypomnieć sobie, że wielki finał tamtego sezonu był poprzedzony tak niezwykłymi i często niespotykanymi wcześniej wyścigami.

Korekta: Nicola Chwist

Źródło zdjęcia poglądowego: Red Bull Content Pool

Authors

  • Wiktor Żuchowski

    Ludzie mają przeróżne wspomnienia z czasów koronawirusa. Ja osobiście najlepiej pamiętam oglądanie historycznych wyścigów F1, oraz - będąc zainspirowany występem Sebastiana Vettela w Grill The Grid - uczenie się wszystkich mistrzów świata Formuły 1, sezon po sezonie. Mniej więcej w tamtym czasie zadecydowałem, że chcę zajmować się dziennikarstwem, a w Kontrze mam przyjemność dzielić się z wami pasją do najpiękniejszego sportu świata!

  • Nicola Chwist

    Absolwentka sztuki pisania i studentka psychologii. Z zawodu Starsza Korektorka materiałów dydaktycznych na uczelni prywatnej. W wolnym czasie redaguje dla wydawnictw, a jedną z jej specjalizacji stała się Formuła 1. Współpracowała przy książkach, takich jak "Grand Prix" Willa Buxtona, "Mercedes. Za kulisami teamu F1" Matta Whymana, "Formuła 1. Ilustrowana historia królowej motorsportu" Maurice’a Hamiltona czy "Bez ściemy" Günthera Steinera. Wierna fanka F1 od 2007 roku.

PREVIOUS POST
You May Also Like